Oszpicyn. Krzysztof A. Zajas

TYTUŁ: Oszpicyn
AUTOR: Krzysztof A. Zajas
WYDAWNICTWO: Marginesy
GATUNEK: Thriller
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości wydawnictwa Marginesy

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Bo z książką jest jak z facetem. Zaczynasz czytać i albo zakochujesz się od pierwszego wejrzenia, albo zakochujesz się po bliższym poznaniu, albo po prostu nie nadajecie na tych samych falach i między wami nie iskrzy. I książka może być naprawdę ciekawa/atrakcyjna, ambitna/inteligentna i może wzbudzać zachwyt w innych... a jednak my pozostajemy obojętni na jej atuty. Tak właśnie odbieram Oszpicyn to wartościowa, bardzo dobrze napisana książka, ale miłości z tego nie będzie.

Nie przychodzi czasem panu do głowy, że to wariaci, a nie psychiatrzy, pchają ten świat do przodu? 

Głównym bohaterem i jednocześnie narratorem jest Wojciech Jaromin, który przybywa do Oszpicyna z Krakowa aby objąć stanowisko dziennikarza lokalnej gazety. A w mieście dochodzi do kilku wydarzeń, których nie można racjonalnie i rzeczowo wytłumaczyć. Giną ludzie... a mordercami okazują się... dzieci, które ujawniają nie tylko mordercze skłonności ale niespotykane umiejętności, jak chociażby perfekcyjne posługiwanie się nożami czy dar hipnozy. Na domiar złego pojawiają się szczury. W ogromnych ilościach. O wielkich gabarytach. Bezczelne gryzonie wielkości kota, które nie boją się ludzi. Mordercze instynkty dzieci i szkodniki sprawiają, że mieszkańców zalewa fala strachu. Na jaw wychodzą także machlojki na wyższych szczeblach władzy podsycane mitem o "żydowskim skarbie" ukrytym pod ziemią. Wojtek odbiera niepokojące sygnały, zauważa rzeczy, których normalny człowiek widzieć nie powinien, słyszy głosy, których dźwięk już dawno powinienem wybrzmieć i widzi ludzi, którzy zginęli dawno temu. Ma problem z oddzieleniem fikcji od rzeczywistości. Za namową pana Henryka, który zbiera zdjęcia, notatki i dokumenty odnośnie zagłady żydów w okresie II wojny światowej oraz domaga się utworzenia muzeum pamięci ofiar Holocaustu, wspólnie postanawiają wyjaśnić zagadkę z przeszłości. Zagadkę, która łączy się z teraźniejszością i daje niepokojące sygnały w postaci niewyjaśnionych zgonów, dziwnych zachowań dzieci oraz plagi szczurów. Sprawy, oczywiście, łączą się ze sobą. Ale jak to wszystko wyjaśnić? Naprawić?

Czuje się Kinga, zdecydowanie tak. Autor tworzy iście kingowski klimat dla opowiadanej przez siebie historii. Mamy nadprzyrodzone zjawiska; szczurzą plagę, która oporna jest na wszelkie specyfiki chemiczne; dziwne zachowania dzieci; erotyczne wtręty, podsycane niebezpieczną żądzą. Ale mamy także doskonale nakreśloną wizję lokalnej społeczności, z naciskiem na chciwość, brak poszanowania, pragnienie wzbogacenia się bez względu na straty moralne. Autor wprowadza nas w zaduch małej społeczności, w której dobro jednostki jest ważniejsze niż dobro ogółu, a szacunek to takie dziwne słowo z zamierzchłej przeszłości.

Pierwszoosobowa narracja z lekko gawędziarskimi zapędami oraz częstym bezpośrednim zwróceniem się do czytelnika w stylu: wiecie co mam na myśli?, wiecie o co mi chodzi?, myślicie, że to był błąd? jest bardzo dobrym zabiegiem. Skraca odległość miedzy narratorem a czytelnikiem, co z pewnością działa na korzyść autentyczności historii i lepszemu wdrożeniu w klimat w niej panujący.

Nie sposób nie zwrócić uwagi na język. Dopracowany, doszlifowany, ze starannie dobranymi epitetami oraz porównaniami.

[...] dziennikarska nonszalancja, ta uboga krewna profesjonalnego cynizmu.

Oraz kilka złotych myśli, tak prostych, wręcz banalnych, a jakże istotnych.

[...] wojnę robią wyłącznie mężczyźni, ale kobiety płacą połowę rachunków. Co najmniej połowę.

Opisy przyrody. Kto ich nie lubi? Ja... i przypuszczam, że nie jestem osamotniona w swej antypatii. Ale Autor wielką atencją darzy piękno krajobrazu, które ubiera w słowa i tymi słowami czaruje. Ale nie mnie. To wielki dar z taką precyzją i oddaniem malować słowami uroki przyrody, ale moim zdaniem było ich zbyt wiele. Podobnie jak śliny... bo usta bohaterów nader często "łączy nitka śliny" i mdłości, bo prócz migreny, Wojtka zbyt często zbierało na wymioty.

Książka trzyma w napięciu, ale tylko w części pierwszej. W moim odczuciu gabaryty, powtórzenia i mnogość opisów działają na niekorzyść. Silnie rozpędzona akcja sukcesywnie zwalnia, zasiane ziarenko niepokój nie trafia na podatny grunt i nie kiełkuje, nawet oryginalność w kreacji niewyjaśnionych zjawisk rozmywa się jakoś w środku książki.

To dobra książka. Nawet bardzo dobra, ale nie dla mnie. Bo z książka, jak z facetem: jedni wolą Bradley'a Coopera a inni, tak jak ja, wolą blond czuprynę Ryan'a Goslinga.

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Komentarze

  1. Faktycznie, w połowie książki tempo zdecydowania siada, potem wzrasta, ale już takiego pałera jak na początku nie osiąga. Pod koniec bardziej skupia się na retrospekcji i historii, w której zgroza osiąga inny wymiar, bo związana z ogólnie pojętą Zagładą Żydów.
    Do mnie w tej książce najbardziej przemówiła właśnie tajemnica związana z historią tych dzieci żydowskich, niż same okoliczności związane z ich zemstą na potomnych, czyli czystym horrorem. Byłem bardziej ciekawy jak autor ugryzie dosyć kontrowersyjny temat stosunku Polaków do Żydów w czasie wojny, niż horroru samego w sobie. No i myślę, że autorowi wyszło to całkiem sprawnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ukrywam, że z racji umiłowania dzieł Kinga największe nadzieje wiązałam właśnie z wątkami grozo-paranormalnymi. I dostałam to. Ale tylko w części pierwszej. Świetny pomysł na obłęd u dzieci, świetny pomysł ze szczurami...ale w kolejnych częściach zabrakło mi tej głębi. Nawet w kontekście rozważań na temat zagłady Żydów i tych konkretnych dzieci. Zupełnie nie widziałam obrazu odmalowanego przez Autora. Niemniej jednak uważam że to dobra lektura. I nie dziwię się, że może się podobać=)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty