Zombie. Wojciech Chmielarz

TYTUŁ: Zombie
AUTOR: Wojciech Chmielarz
WYDAWNICTWO: Czarne
GATUNEK: Kryminał
Za możliwość przeczytania dziękuję grupie Nexto.pl =)


Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Gdybym miała w zwyczaju posiłkować się wulgaryzmami do opisywania swoich odczuć, jako zarys fabuły musiałoby wystarczyć jakże emocjonalne, ekspresywne i adekwatne doń słowo: "Ożeszku*wajapie*dole!!!" (tak pisane razem, bez spacji i przecinków). Ale z racji tego, że takowego zwyczaju nie mam, upraszam o skok w krainę wyobraźni:

Wyobraź sobie, że masz 15 lat... i zabijasz chłopaka. Mordujesz go młotkiem i zakopujesz w dole w pobliskim lesie. Całą sprawę wyrzucasz z pamięci i wiedziesz w miarę szczęśliwy żywot jako prokurator (fryzjer, elektryk, nauczycielka, do wyboru do koloru). Zakładasz rodzinę, żonka (mąż), dzieciaki, mieszkanko, niewielki kredyt, dobry samochód. Aż tu razu pewnego dostajesz informację, że w pobliskim lesie odnaleziono zwłoki. Się zeszło naszym mundurowym, bo ciało odnaleźli a i owszem, ale po 20 latach! Ale na miejscu okazuje się, że... to zwłoki małej dziewczynki. Innych denatów na miejscu nie odnaleziono. Yyyyy. A gdzie "nasz" trup? Nie nie przetuptał w inne miejsce z widokiem na leśną polanę, tylko dzwoni do nas i mówi: "No siema, długo nie gadaliśmy, wybacz, ale byłem przez 20 lat martwy, jak się masz? Dobrze? To od teraz masz przerąbane".

No i tak mniej więcej wygląda skrócony opis fabuły. Adam Górnik gliwicki prokurator wikła się w trudne śledztwo. Wie, że za zabójstwem dziewczynki stoi Korsarz, znajomy z dzieciństwa, chuligan i postrach szkoły. Wie też, że Korsarz nie żyje, ponieważ sam Adam 20 lat temu w akcie desperackiej zemsty zamordował go młotkiem. Czy możliwe jest to, że człowiek mógł przeżyć taki uraz głowy? Czy możliwe, że Korsarz żyje? Czy ktoś się za niego podaje? Adam wynajmuje prywatnego detektywa Dawida Wolskiego aby pomógł mu nie tyle rozwikłać zagadkę i pomóc w śledztwie... ale zatuszować zagadkę sprzed kilkunastu lat.

Mam dość charyzmatycznych, piekielnie inteligentnych, cyniczny, uwikłany w problemy osobiste, błyskotliwych, gburowatych prokuratorów/detektywów/proliferów/policjantów. Na rynku czytelniczym zaroiło się od takich kipiących testosteronem indywiduów. Dlatego postać Dawida Wolskiego (oraz Adama Górnika) kupuję i zostawiam napiwek. Nie znam innego, tak mocno zwichrowanego moralnie i popapranego mentalnie prywatnego detektywa jak Dawid. Zlepek najgorszych cech wypluty, przerzuty, lekko nadtrawiony przez realia i prawa rządzące Polską w XXI wieku. Dawid jest frajerem, taką ciapą, bez żadnych zasad, bez świętości i bez planu na przyszłość. Jego postawa nie jest wyrazem buntu ale lenistwa, wygodnictwa i totalnej obojętności na przyszłość. Gość bez pomysłu na życie, którego nie sposób polubić. I właśnie dlatego klikam "lubię to", wróć! klikam "serduszko" wyrażające wielgachny zachwyt.

Jesteś zawodowym zerem, nie masz kobiety, pieniędzy, w całym mieście pewnie nie ma już ani jednej osoby, która by cie szanowała. Mogę ci tylko zagrozić pobiciem, ale tak często zbierasz wpierdol, że pewnie nawet to nie robi na tobie wrażenia, co?

Nie tylko kreacja postaci zasługuje na szóstkę z plusem. Charakterystyka miejsc, opis wyglądu (to rozwala na łopatki) wszytko prawdziwe i takie wyraziste, dosadne.

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik


Pomysł na fabułę cud, miód, orzeszki, a rozwiązanie zagadki to już orgazm czytelniczy (jakże trafny zwrot mając na uwadze scenę finałową;)). Wszystko spójne i przede wszystkim: możliwe.

W Zombiem pojawił się także fragment, który udowadnia, że w pisarzach "kryminalistach" drzemią pokaźne pokłady wrażliwości i delikatności. Opis zdrady dwóch kobiet, eskalacja konfliktu, kolejne etapy kłótni i jej ostateczny rezultat to kwintesencja piękna i umiejętności ubrania w słowa czegoś, co w słowa nie da się ubrać. Liryczny opis kłótni? Tylko w Zombim.

Jedynym malusim zastrzeżeniem jest nadmiar trupów. Jeden trupik tam, jeden tu, jeszcze jeden na deser. Ale cóż, wszak to kryminał;) Spektakularnych zwrotów akcji brak, ale uwierzcie, Autor serwuje takie bonusy i takie dodatki, że z tej uczy czytelniczej wyjdzie się z bananem na twarzy wyrażającym kompletne ukontentowanie.


Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Komentarze

Popularne posty