Marcelinka rusza w kosmos. Bajka troche naukowa. Janusz Leon Wiśniewski
TYTUŁ: Marcelinka rusza w kosmos. Bajka trochę naukowa
AUTOR: Janusz Leon Wiśniewski
ILUSTRACJE: Ania Jamróz
WYDAWNICTWO: TADAM
GATUNEK: Literatura dziecięca
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa TADAM
Kosmos. Gwiazdozbiory. Planety. Grawitacja. Czarna dziura... Innymi słowy – czarna magia=)
Nie jestem przekonana, czy taki był zamysł Autora, ale ta książka wyeksploatowała mnie intelektualnie. I zdecydowanie nie jest to pozycja dedykowana dla czterolatków =D
Główna bohaterka to Marcelinka (jeszcze nie dziewczynka, ale już prawie), która pojawia się we Wszechświecie. I jakież szczęście, że na swojej drodze spotyka Żywą Duszę, bo w takim bezmiarze przestrzeni i czasu Marcelinka mogłaby poczuć się bardzo samotna. Wraz z Duszkiem postanawiają przyjrzeć się bliżej miejscu w którym przyszło im zaistnieć. Wybierają się na wycieczkę "krajoznawczą", a może raczej "wszechświatoznawczą", której celem będzie odnalezienie Najważniejszego. Na swej drodze spotykają mnóstwo niewiadomych, nieoznaczonych, wiele planet, wiele gwiazd, cały ogrom pytań i niewiele odpowiedzi. Duszek stara się ze wszystkich sił, aby Marcelinka zrozumiała czym jest prędkość światła, foton, jak działa Słonce i czy rzeczywiście kiedyś Słońce, tak jak inne gwiazdy, przestanie świecić. No i oczywiście: czym jest Najważniejsze?
Dla wszystkich, którzy na przedrostek "astro–" nie reagują alergią (jak ja;)) ta pozycja będzie wspaniałą przygodą i gwieździstą podrożą w nieznane. Wiele zagadnień zostało przedstawionych w prosty i klarowny sposób. Marcelinka to bardzo dociekliwa i urocza prawie-dziewczynka, której nie sposób nie pokochać. A Duszek z nieustannie potarganą, pokaźnych rozmiarów brodą sprawia wrażenie cierpliwego, kochanego dziadka gotowego odpowiedzieć na każde pytanie i uśmiechnąć się pod nosem na wszelkiej maści psotę i swawolę.
W książeczce Marcelinka rusza w kosmos odnajdziemy nie tylko wiele zagadnień z astronomii, ale także wiele przepięknych słów na temat miłości, potrzeby bliskości i cierpliwości.
Dla mnie każda książka to małe dzieło sztuki, ale są takie pozycje, które wyróżniają się na tle innych. Kunsztem wykonania, dbałością o szczegóły i dopracowaniem, od A – okładki, poprzez grafikę, do Z – fakturę stron. Taka jest Marcelinka rusza w kosmos.
To już druga książka ilustrowana przez Panią Anię Jamróz i nie pozostaje mi nic innego jak oficjalnie zostać fanką Pani Ani =) Jak wygląda droga mleczna, co maja wspólnego bańki mydlane z planetami, jak się przytulic do nieskończoności i co to znaczy siedzieć komuś w głowie? No i ta broda Żywej Duszy, cóż za potargane włosiska! =) ma się ochotę chwycić za grzebień i czesać, czesać, czesać=) Tytuły rozdziałów pisane dziecięcą raczka, pogrubiona czcionka ważnych fragmentów. No i same kartki, które sprawiają wrażenie przybrudzonych, starych, wyciętych z nakropionego gwiazdami nieba. Sumując to wszystko otrzymujemy małe-wielkie dzieło sztuki.
To już druga książka ilustrowana przez Panią Anię Jamróz i nie pozostaje mi nic innego jak oficjalnie zostać fanką Pani Ani =) Jak wygląda droga mleczna, co maja wspólnego bańki mydlane z planetami, jak się przytulic do nieskończoności i co to znaczy siedzieć komuś w głowie? No i ta broda Żywej Duszy, cóż za potargane włosiska! =) ma się ochotę chwycić za grzebień i czesać, czesać, czesać=) Tytuły rozdziałów pisane dziecięcą raczka, pogrubiona czcionka ważnych fragmentów. No i same kartki, które sprawiają wrażenie przybrudzonych, starych, wyciętych z nakropionego gwiazdami nieba. Sumując to wszystko otrzymujemy małe-wielkie dzieło sztuki.
Jak znajdę w bibliotece to wypożyczę, bo tematyka jest interesująca.
OdpowiedzUsuńi nietypowa - filozofia plus kosmos. całkiem trudna lektura =)
Usuń