Zamordować dziecko. Violetta Domagała

TYTUŁ: Zamordować dziecko
AUTOR: Violetta Domagała
WYDAWNICTWO: Novae Res
GATUNEK: Literatura obyczajowa/Powieść historyczna
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae res


Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 

Na samym wstępie chciałabym zaznaczyć dwie istotne informacje. 
Pierwsza: szerokim łukiem omijałam dyskusje na temat tej powieści, kontrowersyjne wypowiedzi zarówno entuzjastów jak i tych nie do końca zachwyconych lekturą. A pojawiło się ich niemało. Nie chciałam się sugerować, aby moja ocena była tylko moja, a nie poprzetykana wtrętami opinii innych.
Druga: sporadycznie czytuję powieści historyczne, dlatego nie jestem osobą kompetentną, aby oceniać, na ile prawdziwe opisywane są wydarzenia w powieści. Nie jestem w stanie zweryfikować, czy książka jest wartościowa i poprawna pod względem merytorycznym. I nie o tym będzie w tej recenzji. Skupie się li tylko języku, stylu oraz odczuciach, jakie towarzyszą w trakcie czytania.

Gisela młoda Żydówka, więźniarka nazistowskiego obozu dla kobiet rodzi dziecko. Straszne miejsce, straszne warunki, ale jeszcze straszniejsza jest świadomość co Niemcy są w stanie zrobić z noworodkiem. Młoda mama musi podjąć tragiczną decyzję, albo pozwoli, aby na dziecku dokonywano brutalnych eksperymentów medycznych, albo ulegnie namowom pielęgniarki Danieli i zamorduje swoje dziecko. Nie ma dobrego rozwiązania, jest tylko takie, które pozwoli uniknąć jej ukochanej córeczce nieuniknionej porcji cierpień. Pielęgniarka, aby pomoc młodej więźniarce podjąć decyzję opowiada tragiczną historię z XVI wieku, w której to przed podobnym dylematem staje inna młoda kobieta Elżbieta.

Przede wszystkim opis książki jest bardzo mylący, bo jednie pierwsze 40 stron opisują gehennę obozu koncentracyjnego i dramat młodej mamy. Tak naprawdę Autorka przenosi nas do czasów Jagiellonów. Do uciemiężonych, spracowanych chłopów, do możnych włodarzy, do grzmiących z ambony plebanów i do kobiet. Kobiet, które musiały być idealnymi gospodyniami, wielokrotnymi matkami, skromnymi niewiastami, które musiały oprzątać chłopskie obejście, wykarmić dzieci, szykować strawę, dbać o czystość i ład w izbie, pracować na polu. Kobieta nie miała czasu na niedomaganie, a okres połogu trwał nie dłużnej niż dwa dni. Bo obowiązki, bo pole, bo trzoda, bo dziatki, bo mąż czeka na strawę. Innymi słowy, kobiety za czasów Jagiellonów miały mnóstwo pracy i nie miały prawa głosu. W takich warunkach wychowywała się główna bohaterka charakterna Elżbieta. Jej matka była bita, upokarzana, maltretowana psychicznie i fizycznie przez ojca brutala. Elżbieta, najstarsza z córek państwa Kołodziejów, staje się świadkiem tragicznych wydarzeń. Będą miały one kluczowe znaczenie w podejmowanych przez nią decyzji w trudnej, bolesnej i niesprawiedliwej przyszłości.

O ile pierwsze kilkanaście stron skutecznie zniechęca do dalszej lektury, to w kolejnych wytrwały czytelnik dostaje w rekompensacie piękna charakterystykę przyrody, ciekawe rysy osobowości poszczególnych bohaterów oraz dość interesującą historię Elżbiety i jej rodziny. Największym mankamentem powieści są dialogi, szczególnie w pierwszej "obozowej" części książki. Sztywne, długie, nudne, mało ekspresywne. Aby wyrazić jak najwięcej emocji, wtłoczyć w słowa energię, uczucia i moc, nie trzeba nadmiaru wykrzykników i kwiecistych opisów. Najczęściej taki efekt otrzymamy dzięki zdaniom pojedynczym, urywanym, oszczędnym w epitety. Czego nie można napisać o charakterystyce przyrody, wsi, chat, postaci. Barwny język, umiejętne oddaje charakter miejsc i fizjonomii poszczególnych bohaterów. Jak najbardziej na plus.

Styl cóż, o gustach się podobno nie dyskutuje. Pozwolę sobie na polemikę z tym stwierdzeniem. Nie dyskutuje się o faktach, a o gustach jak najbardziej. Styl Pani Domagały jest jak barwny bukiet, wielogatunkowych kwiatów. Jest ciekawie, jest różnorodnie. Ale nie każdy lubi taką stylistyczną feerię barw. Bo i długie opisy przyrody, i skrupulatne wypunktowanie jaką strawę przygotowały gospodynie dla swoich małżonków. Pojawiają się wątki dotykające religii, wiary w Boga. Mamy także potężną dawkę brutalności, okropieństw, niesprawiedliwości. 

Autorka podejmuje się bardzo trudnego tematu  i kreśli nam dylemat kobiet (Giseli i Elżbiety) w połogu co będzie dalej?, jak zapewnię mu godny byt?, jak go ochronię przez grożącym niebezpieczeństwem?, przed iloma krzywdami nie zdołam dziecka uchronić, czy będę dobrą matką?, czy będę szczęśliwa?

Nie podejmuję się rozważania i rozwinięcia zagadnienia: "Czy jakiekolwiek okoliczności życiowe usprawiedliwiają zabicie swego nowo narodzonego dziecka?". Nie zadaję sobie pytania: "Co bym zrobiła na jej miejscu?". I chociaż Autorka podkreśla, że na kartach Zamordować dziecko opisała historię opartą na prawdziwych wydarzeniach, ja mam nadzieję, że akurat te dylematy były literacką fikcją.

Zamordować dziecko z pewnością znajdzie wielu entuzjastów, szczególnie wśród tych osób, które cenią sobie barwny, kwiecisty wręcz język, obszerne, ale nie nużące opisy przyrody i skok w zamierzchła przeszłość.

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 

Komentarze

Popularne posty