Barnim Woda. Bernard Berg

TYTUŁ: Barnim Woda
AUTOR: Bernard Berg
ILUSTRACJE: Józef Kędziora
WYDAWNICTWO: TEGONO
GATUNEK: Powieść przygodowa
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa TEGONO

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Głód, epidemia chorób, upadek rządów, istny "brud, syf i malaria". W wyniku tej ogólnie pojętej dezorganizacji nastąpił Krach. Innymi słowy cały porządek, harmonia i dotychczasowe poukładane życie się rozdupczyło. Aby ludzie nie zagubili się w tym chaosie, pieczę nad światem oraz próbę zapanowania nad biedą i zacofaniem wziął na swe barki Kościół, który miał i wiedzę, i doświadczenie w sprawowaniu władzy. Wszak był "ostoją moralności" (ale jeśli taki starzec nie chce współpracować to kulasy można mu poprzetrącać, a jeśli dziewuszka pyskata to i jej gębę można zamknąć); "kompasem prawości" (ubodzy i tak są już zaprawieni w boju bieda im niestraszna, to niech biedują); "jutrzenką nowego porządku" (przywódcy Kościoła są mądrzy a inni "gupi", więc głupi niech mądrego się słucha, a wszytko będzie dobrze...).

Na tym padole hipotetycznej sielanki a autentycznego bezprawia spotykamy Barnima włóczęgę, niespokojnego ducha wciąż dostającego manto w gratisie do każdego spotkania. Z wiecznie obitą facjatą, przetrąconymi żebrami i niewielkimi uszczerbkami na ciele przybywa do niewielkiej miejscowości, no wiochy takiej Wierszynem zwanej. W niej to po raz kolejny spotyka na swej drodze ryżego Magnusa ze świtą wyszkolonych wojów (czytaj: oprychów) na usługach Legionu zbrojnego ramienia Kościoła. Barnima ratuje z opresji grupka tajemniczych mężczyzn przyodzianych w lniane (jutowe?) habity. I w ten właśnie sposób Barnim po raz kolejny zostaje zaplątany w ważne zadanie: ma pomóc swoim wybawcom w znalezieniu tajnego dokumentu ukrytego w pobliskim akwenie, które dawno temu było częścią dzielnicą Wierszyna oraz w odnalezieniu pewnej kobiety, zwaną Elią. Ale! Zdobyć ten arcyważny dokument (i odnaleźć kobietę) chcą nie tylko mieszkańcy Wierszyna, ale także, a jakżeby inaczej, Edgar Ert z wiernym sługą Magnusem (a dokładnie Halvarem Magnussonem). Kto będzie pierwszy, kim jest Elia, czy Barnim znajdzie odpowiedź na wiele nurtujących go od dawna pytań? Trza czytać Barnim Wodę.

Skubaniec, ma zdrowie! Taki hardkorowy Runmageddon Barnim pokonałby z palcem w lewym uchu;) W Barnim Wodzie wciąż pada, jest zimno, wieje wiatr, jest wilgotno, grząsko i naprawdę daleko tam do "złotej, polskiej jesieni". Barnim przedziera się przez te strugi deszczu, wielokrotnie się podtapia, grzęźnie w błocie, nawet dryfuje na powalonej przez powódź kłodzie. I tak se płynie przez tę powieść...

Rzec by się chciało: panha rhei, kurwa mać.

Ale bynajmniej nie kreślę sielankowego obrazu, bo powieść zdecydowanie nie jest przeznaczona dla dzieci;) Leje się nie tylko z nieba, ale leją się tam wszyscy. Barnim po raz tysiąc sto czterdziesty ósmy dostaje po pysku. Krew tryska, zęby lecą, kości pękają, flaki przez palce przelatują. Dużo bicia, dużo przemocy, scen mocno erotycznych i walki białą bronią.

Zanim cichnie śmiech, jestem już na podwyższeniu, dokładnie miedzy rozwalonymi na ławkach skurwielami.
Witam panów chujów zagaduje niezobowiązująco
Niby brałem poprawkę na ich wyszkolenie, ale i tak ich nie doceniłem. Nie zdążyłem skończyć mówić, a już od trybu "rechot" przeszli w tryb "mordobicie".

Rewelacyjna powieść napisana w doskonałym stylu, pełnym humorystycznych, niewymuszonych wstawek. Z genialną kreacją bohaterów, ze szczególnym uwzględnieniem Barnima, człowieka o wielu twarzach... Prócz tego, że w końcu wyjaśnia się czym jest Krach, kto przejął rządy i dlaczego te rządy się nie podobają i tworzy się zaczątek ruchu oporu, Autor zdradza wiele informacji z życia prywatnego Barnima. Barnim Ogień, część pierwsza sagi, zostawiła czytelnika z otwartą buzią. Chwytając za Barnim Wodę w końcu tę buzię możemy zamknąć, bo tak dobrze zrozumieliśmy zakończenie z Ognia i Barnim jest tak skomplikowanym indywiduum jak sobie wyobrażaliśmy. Nie zmienia to faktu, że w zakamarkach jego psychiki jest jeszcze wiele nieodkrytych rejonów, które mogą zadziwiać i otworzyć naszą szczękę po raz kolejny.

To, co niezmienne i mocno zachwycające to opis przyrody. Jest perfekcyjny, po prostu. Po dyskomforcie zafundowanym przez Orzeszkowa w "Nad Niemnem" nie przypuszczałam, że mogę zachwycać się charakterystyką wzbierającego poziomu wody, lasu i jego trzeszczącego podszycia czy kłębiących się na niebie chmur. Do pełni szczęścia brakuje interesującego i bardzo dynamicznego sposobu opisywania scen walki. Są i one. Jeśli mało, to mamy jeszcze sceny komiczne, sceny bardzo wzruszające a także cała paletę nauk i pogadanek moralizatorskich podanych w bardzo lekkostrawnej postaci.

Autor w perfekcyjny sposób łączy poszczególne elementy i tworzy wciągająca, wręcz wchłaniającą fabułę. Tej książki nie chce się kończyć. Nie chce się wracać do skomputeryzowanego, zajpodowanego, zfejsbukowanego świata mając przed oczami wizję ziemi po Krachu po którym przetrwały tylko te jednostki najmniej uzależnione od automatyki, elektryki, elektroniki i innych -ik. Selekcja naturalna, polegająca na eliminacji słabych osobników, które nie są w stanie przeżyć w lesie, z tępym nożem u boku i bukłakiem na wodę. Ten subtelny sygnał od Berga uzmysławia jak mocno kolizyjnymi jednostkami jesteśmy, jak niewielkie mamy szanse na przetrwanie... 

Bądź woda, przyjacielu. Woda nie ma kształtu, ale może przyjąć dowolny kształt. Bądź wodą, a będziesz gotowy na wszytko.

Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejną część sagi. a Autorowi po raz kolejny gratuluję suspensu jaki zagościł na ostatniej stronie jego powieści. Jak tak, kurde mać, można?!?! Czekam =)

WAŻNE: sekta, która rządzi światem po Krachu nazwana została Kościołem. Jako osoba głęboko wierząca przyjmuję, że Kościół jest fikcją literacką i nijak ma się do wiary, którą wyznaję :)

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Komentarze

Popularne posty