Kredziarz. C. J. Tudor

TYTUŁ: Kredziarz 
AUTOR: C. J. Tudor
TŁUMACZENIE:
WYDAWNICTWO: Czarna Owca
GATUNEK: Thriller
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarna Owca

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 

Banda dzieciaków grubasek, kujon, zarozumialec z wielgachnym aparatem na zęby, ruda chłopczyca i chłopak, którego mama jest sprzątaczką. W wieku dwunastu lat to właśnie kolor włosów, grubość szkieł w "pinglach" czy zawód wykonywany przez rodziców jest wyznacznikiem tego, czy na czole widnieje pieczątka "ASSHOL", po polskiemu   "FRAJER". Eddie, narrator, i jego banda w wolnym czasie najczęściej jeżdżą na rowerach i gadają, paplają, kłócą się, przekomarzają (coś niebywałego w kontekście "snapczatów, mesendżerów i czatów wszelakich" współczesności). Ale głównie się nudzą. Wymyślają tajemny kod rysowanie kredą, który ma ułatwić komunikację i przede wszystkim sprawić frajdę. Zabawa kończy się, kiedy znaki rysowane kredą prowadzą ich do trupa.

Mija trzydzieści lat od tragicznych wydarzeń i niewyjaśnionego zabójstwa pod znakiem kredowych ludzików i wskazówek. Prawda doprasza się o odkrycie. Bo w tej historii prawie każdy coś ukrywa, w myśl zasady:

Nie zawsze definiują nas nasze osiągnięcia, bywa, że ważniejsze są zaniedbania. Nie tyle kłamstwa, ile prawdy, które postanowiliśmy przemilczeć.

Nigdy nie mówiłam, że jestem uczciwa. Powiedziałam tylko, że nie wszystko było kłamstwem.

Dlatego czas najwyższy na podróż w przeszłość, odkrycie prawdy podążając "mroczną ścieżką, zarośniętą plątaniną kłamstw i tajemnic, pełną głębokich dołów przysypanych liśćmi. Drogą oznaczoną kredowymi rysunkami".

Autorka serwuje nam idealną kompozycję mrocznego thrillera, horroru i powieści psychologicznej. Mój zachwyt jest wypadkową uwarunkowaną pojawieniem się trzech kluczowych elementów: rewelacyjnej historii kryminalnej, ciężkiego, dusznego, wnikającego w nasze ciało i umysł klimatu oraz doskonałej kreacji psychologicznej bohaterów. Mało tego: zagadka jest bardzo ciekawa (to niemalże anomalia w zalewającej rynek czytelniczy fali bestsellerów-wydmuszek), rozwiązanie sensowne, bez wydumanych paranormalnych, pojawiających się znikąd faktów. Wszystko ma ręce i nogi... i wszystkie inne członki ciała.

Nie mam w zwyczaju czytać recenzji, blubrów, opisów i wszelakich charakterystyk PRZED przeczytaniem książki i PRZED napisaniem recenzji, ale czuję, podskórnie, że wiele osób wyrazi zdziwienie, że to debiut. Wyrażam je i ja. Świetny styl: prosty ale wzbogacony o dosadne epitety ("sekrety są jak odbyty"), rewelacyjna warstwa obyczajowa (podjęte zostały zagadnienia aborcji, braku tolerancji wobec szeroko pojmowanej inności, kleptomanii), różnorodność w kreacji bardzo wyrazistych postaci (odwrócenie symboli dobra i zła zły kapłan, dobra kobieta, która dokonuje zabiegów aborcji). Wszystko to w akompaniamencie jakże prawdziwe złotych myśli:

Nikt nigdy nie znalazł odpowiedzi na dnie butelki. Ale przecież nie o to chodzi. Do dna butelki dociera się po to, żeby zapomnieć, jakie było pytanie.

Wydaje nam się, że chcemy poznać prawdę, ale w rzeczywistości interesuje nas tylko ta jej wersja, która nam  pasuje. [...] Zadajemy pytania i mamy nadzieję, że usłyszymy odpowiedzi, które chcemy usłyszeć. Problem w tym, że prawdy nie można sobie wybrać. Prawda ma to do siebie, że po prostu jest. Można jedynie dokonać wyboru, czy w nią uwierzyć, czy nie.

Największym, w mojej ocenie, atutem książki jest podobieństwo do prozy Kinga. Nie chodzi tu tylko o bandę gówniarzy śmigających po małym miasteczku rowerami (taka konfiguracja automatycznie przywodzi wspomnienia o książce "To"), ale o ten niepokojący, smolisty i pełen niedopowiedzeń klimat. Nie do końca zdajesz sobie sprawę w jaką rzeczywistość zostajesz wessany,  a przede wszystkim nie jesteś pewien w jakiej formie zostaniesz z tej fabularnej rzeczywistości wypluty do świata realnego. Subtelne powiewy grozy, małomiasteczkowość i wyrazistość postaci zasługują na wielkie brawa.
Dosadne, przewrotne i bardzo oryginalne zakończenie to nic innego jak literacki kop znokautowanego  zawodnika-czytelnika. Owacja na stojąco z niekontrolowanymi spazmami euforii.


Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 

Komentarze

  1. Ja tak optymistyczny być nie potrafię. Właśnie to podobieństwo do Kinga czy innych autorów tego nurtu mnie męczyło, bo jak coś jest podobne, to znaczy że korzysta z utartych schematów, nie wnosi wartości dodanej. Aczkolwiek przyznać szczerze trzeba, że dobrze się to czytało. Pozdrawiam, Paweł z http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwolę sobie na polemikę :) to, że coś jest podobne nie znaczy że podąża utrata ścieżką z masą schematów po drodze. W tej powieści wykorzystano wiele elementów stosunkowo rzadko pojawiajacych się w literaturze tego typu - zagadnienie i moralne rozwinięcie tematu aborcji, albinizm i nieświadomość społeczna, kleotimania i dziecięce rysunki. Oczywiście pojawiają się elementy typowe, powielane i mało oryginalne (małe miasteczko, rozczłonkowany trup, banda dzieciaków, psychopatyczny morderca). Ale dzięki tym elementom, o których wspomniałam w pierwszej kolejności te drugie nabierają swoistego charakteru. Moim zdaniem autorka wybrnela perfekcyjnie - podąża tą samą ścieżka, ale nie wpadła w koleinę plagiatu /klonu/ powielenia :) pozdrawiam ciepło 😉👍

      Usuń
  2. Zgadzam się, klimat tej książki hipnotyzuje, warta polecenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warta polecenia - mało tego - warta zakupienia :) ja się cieszę niezmiernie, że mam na półce :) wracać będę ♥👍

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty