Wyginacze łyżeczek. Daryl Gregory
TYTUŁ: Wycinacze łyżeczek
AUTOR: Daryl Gregory
TŁUMACZENIE: Joanna Golik-Skitał
WYDAWNICTWO: Czarna Owca
GATUNEK: Literatura współczesna
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarna Owca
Rodzina Telemachusów to nie taka sobie o – zwyczajna rodzina. To "Iniemamocni" – wersja dla dorosłych.
Maureen miała zdolność zdalnego widzenia, Frankie potrafi poruszać rzeczami siłą umysłu, Buddy przewiduje przyszłość. Irene potrafi bezbłędnie rozpoznać, czy ktoś mówi prawdę – trochę na zasadzie wykrywacza kłamstw. Teddy, hmmm Tdedy jest piekielnie inteligentny i jeszcze bardziej zwinny ;)
Prezentują swoje nadprzyrodzone zdolności dając pokazy i występując w programach telewizyjnych. Właśnie podczas jednego z wystąpień na wizji dochodzi do serii niefortunnych zdarzeń, w wyniku których rodzina Telemachusów zostaje zdyskredytowana.
Mijają lata. Proza życia zmusza członków rodziny do podjęcia radykalnych kroków i odkurzenia dawno niewykorzystywanych, uśpionych mocy...
Wyginacze łyżeczek to zabawna opowieść o zwyczajnej-niezwyczajnej rodzinie, której członkowie, mimo posiadania ponadnaturalnych umiejętności, muszą zmagać się z trudami świata rzeczywistego. Śmierć, choroba, samotne wychowywanie dziecka, niezrozumienie. I dług. Dług, który stanie się punktem zapalnym i bodźcem do aktywowania mocy drzemiącej w czternastoletnim Mattym.
To pełna niezwykłych wątków, niesamowitych zwrotów akcji i wypełniona kąśliwym, konkretnym humorem powieść. Wciągająca i nieoczywista fabuła, wyraziści bohaterowie oraz... mafijne porachunki. Wiadomo, gdzie kasa, gdzie dług, gdzie machlojki i kombinowanie, tam wcześniej czy później pojawi się i mafia. Bedzie groźnie ale i zabawnie, niekiedy nawet wzruszająco.
Jak mogę kochać kogoś, kogo nigdy nie poznałam? To tajemnica.
Nie potrzeba żadnych umiejętności paranormalnych, aby te ponad 500 stron przeczytać w mgnieniu oka. Akcja wciąga i wypluwa ze swych czeluści dopiero na ostatniej stronie. Bo Wyginacze łyżeczek to nietuzinkowa słodko-gorzka powieść, której nie sposób nie polubić. Nooo, pominąwszy niezbyt pozytywny wydźwięk jaki niesie ze sobą:
Jego ojciec był Polaczkiem, totalnym beztalenciem. Genów nie oszukasz.
To zdecydowanie nie moja tematyka, ale recenzja jest naprawdę wartościowa. No i jestem fanką Twoich fotografii, bezsprzecznie! :)
OdpowiedzUsuńDorzucam do listy do przeczytania. Ps robisz bardzo fajne i pomysłowe zdjęcia
OdpowiedzUsuń