Obietnica gwiezdnego pyłu. Priscille Sibley
TYTUŁ: Obietnica gwiezdnego pyłu
AUTOR: Priscille Sibley
TŁUMACZENIE: Dominika Lewandowska-Rodak
WYDAWNICTWO: Świat Książki
GATUNEK: Dramat
To jedna z tych książek, przy których nie da się chociaż raz nie zapłakać. Mimo rozgrywającego się dramatu, potężnej porcji wzruszeń i ogromu tragedii jakie spotkają bohaterów nie określiłabym Obietnicy gwiezdnego pyłu mianem "wyciskacza łez". Chociaż powodów do łez jest wiele a mnogość tragedii, jaka dotyka tę rodzinę niewyobrażana. To fikcja literacka, którą oddziela od rzeczywistości cieniutka, naprawdę cieniutka granica...
Możemy współczuć, możemy pocieszać, starać się pomóc –
ale nigdy nie zrozumiemy bólu matki, która traci swoje dziecko. Wielokrotne poronienia, przedwczesny poród, martwe dziecko –
życie nie oszczędza Ellie. Ale ona się nie poddaje, mimo choroby, mimo przeciwwskazań medycznych pragnie spełnić swoje największe marzenie –
ZOSTAĆ MAMĄ. Życie pisze dla nas przedziwne scenariusze, bo Ellie ma szansę zostać mamą... ale nie ma szans żyć. Kobieta spada z drabiny, skutkiem czego zapada w stan śmierci mózgowej. Trudne dzieciństwo naznaczone bólem i chorobą matki, sztucznym podtrzymywaniem jej pełnej cierpienia wegetacji sprawia, że Ellie decyduje się na napisanie oświadczenia woli: kategorycznie sprzeciwia się sztucznemu podtrzymywaniu jej życia w razie jakiegokolwiek wypadku, który spowoduje śpiączkę, śmierć mózgową lub jakikolwiek uraz, który uniemożliwi powrót ze stanu wegetatywnego do pełni sił. Ellie jest w śpiączce, nie reaguje na bodźce, nie istnieje nawet cień szansy, że się wybudzi, ponieważ doszło do śmierci mózgowej... ale Ellie jest w ciąży. Matt –
mąż Ellie jest przekonany, że Ellie chciałaby, aby zrobił wszytko aby dać szansę temu maleństwu, matka Matta –
wykonawczyni oświadczenia woli twierdzi, że Elli kategorycznie nie zgadzała się na sztuczne podtrzymywania jej życia, niezależnie od okoliczności... Jeśli dziecko w łonie matki można określić mianem "okoliczności"... Ten konflikt narasta i przenosi się na salę sądową... O życiu Ellie i o życiu jej nienarodzonego dziecka zadecyduje rozprawa i decyzja sędziego...
Dramat. Prawdziwy, okrutny, rozdzierający wnętrzności na strzępy przesiąknięte bólem. Chociaż czytając zadajemy sobie pytanie "ile jeszcze?" –
ile jeszcze bólu może przeżyć człowiek, jak wiele "emocjonalnych śmiertelnych ciosów" i "życiowych nokautów" jest w stanie przetrzymać jedna istota? Faktycznie trochę za dużo tego: nieuleczalna choroba matki, powolna agonia, alkoholizm ojca, opieka społeczna, choroba nieuniemożliwiająca donoszenie ciąży. Autorka zaserwowała czytelnikowi może i zbyt wiele tych tragedii, ale te wszystkie wydarzenia w dzieciństwie Ellie miały wpływ na podpisanie oświadczenia woli. To właśnie naznaczona bólem przeszłość sprawiła, że Ellie podejmowała takie a nie inne decyzje w życiu dorosłym i tak konsekwentnie dążyła do celu.
Autorka dotyka bardzo ważnego i trudnego tematu: prawa do życia i prawa do śmierci. Nie daje odpowiedzi, czytając, sami musimy znaleźć odpowiedź na to, w którym momencie zaczyna się życie –
czy zlepek komórek czy dziecko?, czy płód czy mały człowiek? I w którym momencie kończy się życie?
Jeśli chodzi o samą konstrukcję powieści odrobinę przeszkadzały mi liczne retrospekcje, które nie wprowadzały do akcji zbyt wiele, a powtarzały wciąż te same zdania: pragnienie posiadania potomstwa, trwanie w przeświadczeniu, że sztuczne podtrzymywanie życia nie ma sensu. Wiele fragmentów sięgających w przeszłość było istotnych dla akcji, ale sporą część bym po prostu wycięła – przede wszystkim te poświęcone Adamowi oraz czytaniu przez Matta pamiętników Elli. Powieść jest dość jednostajna, nie pojawiają się spektakularne zwroty akcji. A powinny.
Mimo kilku zastrzeżeń lekturę uważam za bardzo dobrą. Wzruszającą. Zapadającą w pamięć. Smutną. I godną polecenia.
Jeśli chodzi o samą konstrukcję powieści odrobinę przeszkadzały mi liczne retrospekcje, które nie wprowadzały do akcji zbyt wiele, a powtarzały wciąż te same zdania: pragnienie posiadania potomstwa, trwanie w przeświadczeniu, że sztuczne podtrzymywanie życia nie ma sensu. Wiele fragmentów sięgających w przeszłość było istotnych dla akcji, ale sporą część bym po prostu wycięła – przede wszystkim te poświęcone Adamowi oraz czytaniu przez Matta pamiętników Elli. Powieść jest dość jednostajna, nie pojawiają się spektakularne zwroty akcji. A powinny.
Mimo kilku zastrzeżeń lekturę uważam za bardzo dobrą. Wzruszającą. Zapadającą w pamięć. Smutną. I godną polecenia.
Komentarze
Prześlij komentarz