Tysiąc wspaniałych słońc. Khaled Hosseini

TYTUŁ: Tysiąc wspaniałych słońc
AUTOR: Khaled Hosseini
TŁUMACZENIE: Maria Olejniczak-Skarsgard, Anna Jęczmyk
WYDAWNICTWO: Albatros
GATUNEK: Literatura piękna
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Albatros
 
Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 



Tak jak igła kompasu zawsze wskazuje północ, tak oskarżycielski palec mężczyzny zawsze znajdzie kobietę.

Nie da się powstrzymywać  oburzenia czytając takie słowa. Nie da się nie wzdrygnąć z obrzydzenia czytająco o zaślubinach piętnastoletniej dziewczynki z siwiejącym już, pulchnym, dojrzałym, czterdziestopięcioletnim mężczyzną. 

[...] załzawione, nabiegłe krwią oczy, stłoczone zęby, dwa przednie jak zachodzące na siebie dachówki. Jego paznokcie były żółtobrązowe, jak środek nadpsutego jabłka, a niektóre końcówki zawijały się i podnosiły do góry.

Akcja powieści rozgrywa się na przestrzeni trzydziestu lat od 1975 roku, w którym poznajemy małą Mariam, mieszkającą w skromnej, wręcz biednej chatce z mamą, aż do 2005 roku, kiedy poznajemy finał tej wstrząsającej i dogłębnie poruszającej historii.
Mariam jest harami nieślubnym dzieckiem, bękartem, o czym nie pozwala jej zapomnieć pretensja i rozżalenie w głosie matki. W wyniku splotu wydarzeń Mariam zostaje zmuszona do zamążpójścia. Od tego momentu jej życie zmienia się w piekło. Konserwatywne poglądy jej męża sprawiają, że życie Mariam to szereg zasad, norm, ograniczeń. To pogarda i przemoc. Przemoc, która dotyka sfery fizycznej, psychicznej i emocjonalnej.

Tam, skąd pochodzę, twarz kobiety jest sprawą wyłącznie jej mężczyzny.
Tam, skąd pochodzę, jedno niewłaściwe spojrzenie, jedno nieodpowiednie słowo i już leje się krew.

Mijają lata. W Afganistanie znów słychać wybuchy, strzały z broni, krzyki rannych cywilów, wrzaski żołnierzy. W wyniku wybuchu bomby Laja traci rodzinę i dom. Czas rekonwalescencji spędza w domu sąsiadów Raszida i Mariam... Ponieważ Mariam nie może dać Raszidowi tego, czego pragnie najbardziej, mężczyzna postanawia poślubić Lajlę.

Wojna w Afganistanie to tło. W tej powieści prawdziwą wojnę toczą i prawdziwymi ofiarami są kobiety. Bez praw, marzeń i możliwości realizowania się w życiu zawodowym. Burka jako symbol odcięcia od szczęścia, od społeczeństwa, symbol absolutnego podporządkowania i zniewolenia przez mężczyzn. 
Ale nawet na tak mało podatnym gruncie może zakwitnąć miłość. Bo miłość niejedno ma imię. Początkowa nieufność i wrogość między Mariam i Lajlą zmienia się w zrozumienie i prawdziwą, czystą miłość. 
Hosseini w przepięknym, niemal lirycznym stylu maluje w wyobraźni czytelnika obrazy spękanej suszą afgańskiej ziemi. Pogrzebanych w gruzach i pyle miasta. Głód. Bieda. A między tym wszystkim ludzie. Ludzie, którzy drżą o życie swoje i swoich najbliższych, którzy pragną normalnie żyć, chodzić do kina, spacerować po ulicach swego miasta. Pragną przestać zakrywać okna szmatami, kulić się i w milczeniu znosić "dyscyplinarne razy"żołnierzy...

Sala porodowa. 

Na górnym blacie rozłożono poszarzały koc, dolny był pusty.
Jedna z kobiet zobaczyła, że Mariam mu się przygląda.
–  Żywe kładą na górze.


–  Więc tnijcie [...]. Tnijcie i dajcie mi moje dziecko.


Ale żadna wojna, żadne zło nie jest w stanie wykorzenić z człowieka potrzebę kochania i bycia kochanym. A prawdziwa miłość potrafi pokonać wszystko. 
"Połowicznie dobre" zakończenie. Hosseini nie lukruje, ale i nie pozostawia nas zalanych łzami. Ta powieść tak jak życie, pełna jest dużych i małych upadków. I tyle samo dźwignięć.

Tysiąc wspaniałych słońc chłosta naszą wrażliwość, pozostawiając rany. Kiedyś się zabliźnią, ale na każdą wzmiankę "Afganistan", "burka", "prawa kobiet" będziemy odczuwać pulsujący ból zgrubień emocjonalnych blizn. 

Przejmująca. Przepiękna. Bolesna.

Polecam.

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik



Komentarze

Popularne posty