Dziecko w czasie. Ian McEwan

TYTUŁ: Dziecko w czasie
AUTOR: Ian McEwan
TŁUMACZENIE: Marek Fedyszak
WYDAWNICTWO: Albatros
GATUNEK: Dramat. Powieść obyczajowa
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Albatros

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Nie jestem w stanie sprecyzować zdania i napisać jednoznacznej opinii o tej powieści.

Dziecko w czasie  kopalnia przepięknych cytatów, powód mojej kilkudniowej zadumy na temat rodzicielstwa, stymulator wzruszenia i inicjator prób podjęcia analizy psychologicznej bohaterów (skądinąd... chyba nie do końca udanej).

Ale Dziecko w czasie to także powieść, w moim odczuciu, "zaśmiecona" politycznymi wstawkami, obradami komisji do spraw rozwoju i edukacji dzieci, dziwacznym wątkiem Charlesa przyjaciela Stephena ktory popada w stan umysłowego zdziecinnienia.

Supermarket. Zakupy. Stephen wraz z córką stoi w kolejce do kasy, mężczyzna zaczyna wykładać towar na taśmę. Ułamek sekundy i trzyletnia Kate znika. Mimo usilnych starań policji i szeroko zakrojonej akcji poszukiwawczej dziewczynka nie zostaje odnaleziona. Od tego momentu życie Stephena i Julie zapada się. Gubią się w plątaninie codzienności. Obezwładnia ich ból, który nie pozwala wspólnie jadać posiłku, bo byłyby to niejako przejściem do porządku dziennego. Przypieczętowaniem normalności. Rozpacz po utracie córki ich rozdzieliła.

Nagle ich smutki stały się oddzielne, odgraniczone, niewyraźne. [...] Przestali się wzajemnie pocieszać, dotykać i kochać. Zniknęła gdzieś dawna bliskość, zwyczajne założenie, że są po tej samej stronie.

Przebywanie ze sobą wzmogło w nich poczucie straty.

Tragiczne wydarzenia i najgorsza z możliwych strat powoduje powolny ale sukcesywny rozpad małżeństwa. Julie wyprowadza się z mieszkania. A Stephen? Zapisuje się na lekcje arabskiego, gra w tenisa, oddaje się pracy. I czyta począwszy od bestsellerów skończywszy na zasadzie działania i funkcjonowania łodzi podwodnej. Jednak te wypełniacze dnia powszedniego nie chronią go przed umysłowymi zawirowaniami. Coraz częściej doświadcza bowiem dziwnych omamów, halucynacji. Zaczyna dostrzegać zjawy i sytuacje z dalekiej przeszłości. Wizualizuje sobie wspomnienia, których źródeł nie zna i których nigdy nie mógł poznać.

Bardzo trudny temat, którego rozwiniecie stanowi zapewne niemałe wyzwanie dla autora. Potrzeba ogromnej delikatności i kunsztu literackiego aby w sposób nie ocierający się o nadmierna patetyczność i banał nakreślić czytelnikowi obraz rozpaczy matki i ojca. Proces pękania małżeństwa, załamania i powolnego zapadania w beznadziei. McEwanowi się to udało. Szkoda tylko, że te emocje skrywają się pod woalką nudy i zbędnych, nużących opisów posiedzeń i politycznych debat. Nie do końca rozumie zasadność tych wątków, ponieważ w naprawdę niewielkim stopniu temat główny łączy się z wynikiem politycznych rozgrywek.

Wielka szkoda. Powieść mogłaby być doskonałym studium usilnych prób sklejenia roztrzaskanego na tysiące kawałków związku dwojga ludzi, na próbach ratowania małżeństwa i przede wszystkim na pragnieniu pogodzenia się z prawdą o odejściu córeczki.

Musiałem dalej ją kochać, a zarazem wyzbyć się tęsknoty za nią.

Odnajduje zasadność wątku Charliego, ktory pokonuje odwrotną trasę rozwoju emocjonalnego punktem wyjściowym jest dorosłość, a on powoli, etapami cofa się aż do wczesnego dzieciństwa. Ale nie zmienia to faktu, że ten wątek był potwornie nudny. 

Na szczególną uwagę zasługują rozważania filozoficzne na temat czasu.

W teorii względności czas zależy od prędkości obserwatora. Nie ma absolutnego, powszechnie uznawanego "teraz"...

Mimo przepięknej od względem stylistycznym i językowym uczty literackiej nie mogę Dziecka w czasie polecić każdemu. Zbyt częste dygresje spowalniające akcję powodują, że zamiast ocierać łzy wzruszenia byłam zmuszona wstrzymywać ziewnięcia. Niestety. To jest "ten McEwan", którego lubię mniej;) Powieść tylko dla koneserów wymagającej i eksploatującej intelektualnie lektury.

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik


Komentarze

Popularne posty