Outsider. Stephen King

TYTUŁ: Outsider
AUTOR: Stephen King
TŁUMACZENIE: Tomasz Wilusz
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
GATUNEK: Thriller. Kryminał
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószynski i S-ka

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 


Kupuję tę historię. Kupuję i zostawiam gigantyczny napiwek. 

W krzakach miejskiego parku we Flint City odnaleziono zmasakrowane zwłoki jedenastoletniego chłopca. Na miejscu brutalnej zbrodni połączonej z napaścią seksualną odnaleziono odciski palców i ślady biologiczne. W połączeniu z zeznaniem naocznych świadków nie ma wątpliwości, że sprawcą tej makabry jest Terry Maitland. Wzorowy obywatel, trener dziecięcej drużyny bejsbolowej, nauczyciel języka angielskiego, przykładny mąż i ojciec. Lubiany, szanowany, podziwiany. Sprawa wydaje się oczywista trener T skrywa nabrzmiałe od agresji i wyuzdanych żądz oblicze. W toku śledztwa dochodzi jednak to spektakularnych zwrotów akcji, które sprawiają, że nic nie będzie ani pewne, ani logiczne, ani normalne...

Na świecie są potwory, a ich największa siłą jest niechęć racjonalnie myślących ludzi do tego, żeby w nie uwierzyć.

W Outsiderze dostajemy wszystko to, co u Kinga najlepsze, czyli: babranie się w ludzkiej psychice, małomiasteczkowość zbliżenie na nastroje i reakcje niewielkiej społeczności, rosnące napięcie smagane batem grozy i niepewności. Nie mogło zabraknąć także ględzenia made by King (uwielbiam nudę w wykonaniu Stefanka) oraz tradycyjnego nie do końca udanego zakończenia, które nie przypomina głośnego "buuum", tylko powolne i monotonne "pffffffy". Ale w przypadku tej powieści it doesn't really matter. Serio, serio =)

O ile pierwsza część powieści do złudzenia przypomina pełnokrwisty kryminał z potworną, makabryczną zbrodnią, to druga część zabiera nas na meandry racjonalnego pojmowania rzeczywistości. 

Wierzę, że za każdą myślą, która jest świadoma, kryje się tuzin innych.

Historia utkana na tuzinie tuzinów takich podświadomych myśli, przeczucia, intuicyjnych manewrów i nieoczywistych wniosków. Podsycana dodatkowo pokaźną porcją grozy oraz irracjonalności. Czyli stary, dobry Stefanek, który z żywopłotu, sztucznej szczęki czy czerwonego, swobodnie lewitującego po niebie balonika potrafi zrobić kwintesencję strachu.

Nie zazna satysfakcji z lektury ten, kto zaklasyfikuje Outsidera do kryminału. Nie ma wyraźnej krechy oddzielającej fabułę opartą na kryminalnych filarach od tej fantastycznej, funkcjonującej bez żadnych wytycznych. King sprawnie lawiruje między materialnymi dowodami a niewytłumaczalnymi wydarzeniami. Perfekcyjnie przelewa na strony powieści postać outsidera, gościa o niedokończonej twarzy, ze słomkami zamiast oczu oraz częstuje czytelnika scenami i wątkami, których długo się nie zapomni. No bo jak wymazać z pamięci wizualizację faceta siedzącego na kiblu i robiącego to, co siedzący facet na kiblu robić może oraz zasłonę prysznicową zza której słuchawka prysznicowa łudząco przypomina szponiaste łapsko... Albo kantalupę pełną wijącego się, obślizgłego robactwa.

Od zawsze powtarzam, że groza jest u Kinga tylko dodatkiem, bo gość wie, co w ludzkiej psychice siedzi. Wydobywa na światło dzienne nasze słabości, pragnienia i egoizm, kopiąc bardzo głęboko odkrywa także pokłady brutalności i chorych żądz. A że wychodzi z tego groza, to już chyba powód do zastanowienia dla nas czytelników, prawda?

Mimo słabego (ale nie mega-tragicznego, jak to u Kinga niekiedy bywa;)) zakończenia oraz niepotrzebnego, w mojej opinii, mieszania w sprawę Holly, Outsidera z dumą stawiam na półce i polecać będę. O!

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 


Komentarze

Popularne posty