365 dni. Blanka Lipińska

TYTUŁ: 365 dni
AUTOR: Blanka Lipińska
WYDAWNICTWO: Edipresse Książki
GATUNEK: Romans

Żródło: Lubimyczytac.pl

2. Słownie: dwa. Tyle rozdziałów przeczytałam, kiedy moja wewnętrzna bogini fiknęła koziołka i krzyknęła piskliwym głosem: VETO!!!.

Dwa to także ilość plusów jakie odszukałam w czeluściach 365 dni. Pierwszy: okładka. Drugi: książka się kończy dla mnie ciut wcześniej niż dla innych, dzielnych graczy, którzy w pocie czoła brną do końca.

Pokuszę się o nikły zarys fabuły. Laura wraz z chłopakiem i przyjaciółmi lecą na wakacje na Sycylię. Tam dziewczyna zostaje uprowadzona. Porywaczem okazuje się przystojny i niebezpieczny  Don Massimo głowa sycylijskiej rodziny mafijnej. Mężczyzna kilka lat wcześniej przeżył zamach na swoje życie i w, zdawałoby się, ostatnich chwilach egzystencji na tym ziemskim padole objawiła mu się postać dziewczyny. Po powrocie do zdrowia postanowił odnaleźć tajemniczą piękność... którą okazała się Laura. 365 tyle dni będzie przytrzymywał Laurę w swojej willi i ponoć zrobi wszystko, aby dobrowolnie nigdy nie chciała go opuścić.

Książka nijak nie wpasowuje się tematyką w moje literackie upodobania. Więc co mnie skłoniło do sięgnięcia po tę książkę?  Prośba koleżanki, abym obczaiła czy naprawdę jest tak źle jak ona myśli. Moim zdaniem jest źle.

Te dwa rozdziały pozwoliły mi na wgląd w styl, język, kreację postaci oraz sposób prowadzenia akcji. Po trosze także w charakterystykę aktów seksualnych. Generalnie, jak sama autorka podkreśla, książka ma misję. 365 dni ma za zadanie podreperować nudne seksualne życie Polaków i nauczyć ludzi mówić głośno o seksie, potrzebach, erotycznych fantazjach. Przyznam, że misja ciekawa i ważna. Bo seks jest naprawdę istotnym aspektem szczęśliwego życia. Ale co, jeśli sama hipoteza jest błędna? "Uświadomienie Polakom, że mają nudne życie erotyczne i nauczenie ich większej otwartości". Nic na to nie poradzę, ale mam przed oczami taką scenę:

Na rodzinnym obiedzie między rosołem a schabowym:
  Wiecie co, ale wczoraj mieliśmy z mężem zajebisty seks!" mówi rozentuzjazmowana Dżesika.
Na co ciocia Krycha:
  Ech, zazdroszczę, my ze Zdzichem to ostatnio  tylko krótki lodzik i spać. No bo wiecie, te moje migreny... westchnęła ciocia Krysia i wysiąkała nos w kraciastą chustkę
  Ależ ciociu włącza się w rozmowę Martyna nie przesadzaj! Jak ja bym chciała prowadzić takie bogate życie erotyczne jak wy! Macie po 80 lat a tacy jesteście żwawi i dziarscy. A mój to tylko anal i anal. Nawet trójkąty nie ma ostatnio ochoty Martyna posmutniała i wydęła wydatne wargi. Spojrzała ukradkiem na Stefana, który zdawał się nie reagować na ten subtelny, słowny pstryczek w męskie ego.

To, że ludzie o czymś nie rozmawiają nie oznacza, że nie mówią o tym w ogóle, albo że nie rozmawiają na temat seksu ze swoim partnerem. Seks to temat bardzo osobisty. To, że nie mówię o nim moim koleżankom z pracy, pani w mięsnym i sąsiadce nie znaczy, że bzykam się w pantalonach, skarpetkach, TYLKO na misjonarza i koniecznie przy zgaszonym świetle! Poza tym naprawdę nie każdy musi wiedzieć i przypuszczam, że nie każdego interesuje jaką pozycję lubię najbardziej, ile razy dziennie, częściej rano czy wieczorem. Są takie tematy, o których rozmawiać a i owszem można, warto, ba! nawet trzeba, ale nie ze wszystkimi i nie o każdej porze.

Niemniej jeśli historia przedstawiona w powieści pomoże komuś bardzo skrytemu otworzyć się na nowe doznania super. Naprawdę super. (EDIT: 365 dni ma zatem trzeciego plusa). Wspomnę mimochodem, że McEwan napisał przepiękną powieść o braku komunikacji w związku Na plaży Chesil. O tym, jak wielką krzywdę w życiu seksualnym może wyrządzić milczenie. I, o dziwo, w powieści nie ma ani jednego opisu stosunku płciowego. Ta powieść w niezwykle sugestywny sposób przekona ludzi wstydliwych do podjęcia walki o udane życie seksualne. Gwarantuję. (link:http://tylkoskonczerozdzial.blogspot.com/2018/07/na-plazy-chesil-ian-mcewan.html )

Wracając do fabuły: dla mnie nuda. Główna bohaterka leci na Sycylię. Laura jest ubrana tak i tak, umalowana tak i tak, z makijażem permanentnym ust, brwi, rzęs chla. Non stop chla. Potem przebiera się w ubrania takie i takie, maluje, zakłada okulary, strzela focha chłopakowi, dalej chla. Potem strzela focha giganta, spierdziela z własnej imprezy urodzinowej i budzi się w willi Dona Massimo. Czarny (nie mylić z Szarym) jest despotyczny, przystojny, brutalny, szarmancki, uwodzicielski i szaleńczo zakochany. Aha i ma wielką chuć, którą w sposób bardzo wyrazisty prezentuje w pierwszym rozdziale. Kreacja postaci, jak widać, niezbyt i ciekawa, i oryginalna, i wyrazista. Nie da się ich nawet lubić. W powieści jest także mnóstwo wulgarności. Brutalne sceny, rynsztokowy język, prymitywne dialogi. Akcja jest na tyle mało pochłaniająca, że nie zostawia mnie z ziejącą pustką i rozpaczliwym, desperackim pytaniem: "Co się stało dalej?!?! Jak to się skończyło?!?!".

I przewidywalna: obstawiam, że Laura jeszcze raz, góra dwa razy będzie próbowała uciec albo przekonać Massimo, że nie chce być więźniem. Ale powoli zaczyna się w nim zadurzać. Najpierw fascynuje ją jego władczość granicząca z tyranią. Później odkryje w nim czułego i pragnącego czułości mężczyznę. Później będą się bzykać, bzykać i bzykać. W międzyczasie strzeli mu focha kilkanaście razy, on ją przywiezie jachtem /bryczką /własnym trolejbusem. Laura kupi sobie ładną torebkę, nowe buty, zrobi tonę zabiegów spa i zakocha się w Massimo. Ale 364 dnia się pokłócą i ona wróci do Polski. Koniec 😀

Żarcik. Nie mam pojęcia jak to się skończy. I naprawdę, zupełnie szczerze nie chcę wiedzieć. Ale obawiam się, że statystyki sprzedaży w Empiku odbiją się echem i powstanie druga część...

Aha. Jeszcze jedna kwestia. O ile namawianie czytelniczek/czytelników do większej swobody seksualnej (w związku, nie ze wszystkimi z naszego otoczenia ;)) jest naprawdę dobrym pomysłem i namawianie do rozmowy o własnych pragnieniach i marzeniach erotycznych (także w związku, z partnerem tudzież bliskimi nam osobami, nie ze wszystkimi z naszego otoczenia :)) także jest czymś dobrym, o tyle scena gwałtu już na pierwszych kilkunastu stronach powieści jest czymś przesadzonym i mijającym się z celem. Generalnie tak brutalne sceny stanowiące li tylko tło do powieści są, w mojej ocenie, niedopuszczalne.

Nie wspomnę o Ojcu chrzestnym na okładce...

Reasumując: powieść tylko dla osób lubiących pikantne romanse ewentualnie dla osób, które mają wewnętrzne blokady przed rozmową z partnerem o życiu seksualnym (chociaż,  jak wspomniałam,  w tym przypadku Na plaży Chesil jest lepszym rozwiązaniem). 365 dni to przerywnik, lektura wakacyjna, niewymagająca wytężonej komunikacji między synapsami. Absolutnie nie dla mnie.

Komentarze

  1. Zgadzam się z Tobą... Za to z lektur w tym stylu ostatnio bardzo mi się podobał "Podejrzany" Świst. Też lekka lektura, ale wciąga ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziekuję za polecenie, ale mam juz przesyt lektur w tym temacie;) jedna na rok to zdecydowanie za duzo =D

      Usuń
  2. Kocham pikantne romanse i mimo to ta książka to moja czytelnicza porażka. Dramat, dno dna i wodorosty. Ona nie ma w sobie nic poza pustką okraszonym prostackim językiem. Czytam wypowiedzi tej Pani i nie zgadzam się tez z formą jej misji by uświadamiać Polki - uświadamiać w czym? Opisy są tak jak już wspomniałam poniżej krytyki, mało tego uprzedmiotowiając kobietę, robiąc z niej wariatkę, pusta lalę to ma być nauka? Tej książce zarzucam propagowanie gwałtu - i mimo że autorka się z tym nie zgadza bo wywlekła moją recenzję ( pewnie i Twoją wywlecze::) to ja mojego stanowiska nie zmieniam - W pierwszym, bądź drugim rozdziale gdy wielki Massimo zmusza stewardessę do sexu oralnego TO JEST GWAŁT!!! BO ON JA ZMUSZA. szczerze nie wiem, jak można to inaczej odczytać.jeżeli tak ma uświadamiać polki to niech lepiej zamilknie. Czytałam w życiu wiele naprawdę wiele erotyków i mam porównanie. Erotyki mogą mieć jakość, mogą mieć treść, mogą być złożone i mogą mieć przesłanie. Tu nie ma nic. Ja w mojej opinii dałam jej 0/10 Ty byłaś ciut łaskawsza :) ale cieszę się, że są ludzie którzy nie boją się wyrazić własnego zdania ;) czekaj tylko już na "nie przejmowanie się autorki" i parę filmików na jej kanale ;) Mega promocja bloga :)

    Brawo - pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli oceniamy tę powieść podobnie. Na pewno nasze opinie autorce sie nie spodobaja, mnie by sie tez nie spodobały=) Wydajac ksiazke trzeba sie liczyc z roznym przyjeciem. moim zdaniem i moja i Twoja ocena jest poparta argumentami - a nie: "nie podobma mi sie bo nie i juz". A taka krytyka poparta argumentami to krytyka konstruktywna. Tylko od autorki zalezy jak potraktuje głosy na "nie" =) pozdrawiam serdecznie =)

      Usuń
  3. Patrzcie tutaj - livro.pl/kolejne-365-dni-lipinska-blanka-sku1223445843.html
    To przedpremiera. Premiera dopiero w maju. A ja jestem prawie pewny, że to będzie ponownie hit. Ja zamawiam, pewnie większość czytających poprzednią część również to zrobi. Zapowiada się całkiem ciekawie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty