Dobra-noc. Sabina Waszut

TYTUŁ: Dobra-noc
AUTOR: Sabina Waszut
WYDAWNICTWO: Muza
GATUNEK: Powieść obyczajowa
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza


Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 


"Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek". Ewentualnie: "Lepiej dmuchać na zimne", prawda?
Można wyklepać dyszkę zdrowasiek, ale i wstążkę na wózku dziecięcym zawiązać nie zaszkodzi, aby chronić dziecię nasze przez zauroczeniem... I w progu witać się nie wolno, i splunąć przez ramię, kiedy czarny kot przebiegnie przez drogę. I o ile wstążka, czy splunięcie nikomu krzywdy nie zrobi to już uznanie siódmej córki za zmorę taką krzywdę niewinnej dziewczynce zrobić potrafi...

Ludzka litość częściej odwraca głowę niż stara się pomóc.

Krysia miała pecha, że nie urodziła się chłopakiem. Jako siódma córka w rodzinie Pecynów musiała już od dnia urodzin zmagać się z piętnem "zmory". I chociaż to nie średniowiecze, tylko XX wiek! to mieszkańcy małej wsi Dobra nieopodal Częstochowy nadal wierzą, że dusza siódmej córki wychodzi w trakcie snu z ciała, zakrada się do domów, sprowadza choroby, nieszczęścia i śmierć. Ciężkie brzemię, jaka musi dźwigać skromna, śliczna, pokorna dziewczyna miażdży jej pewność siebie, odwagę oraz wiarę w ludzkie dobro. Krysia jest samotna i, mimo kochających rodziców i sióstr, zmaga się z napływającą zewsząd  niechęcią podszytą strachem. Sytuacja ulega zmianie kiedy w Dobrej pojawia się Jura, bratanek młynarza. Jako jedyny szydzi z ludowych wierzeń i widzi w Krysi nie tylko obiekt obaw i skupisko sił nieczystych. Zaczynają się spotykać, najczęściej w mrocznej, starej leśniczówce, gdzie w czasie wojny niemieccy żołnierze dokonali bestialskiego mordu na polskich partyzantach... Niespodziewanie Jura podupada na zdrowiu, a plotki o zmorze uderzają w Krysię ze zdwojona siłą... Wrogość mieszkańców dobrej narasta, na jaw wychodzą nowe fakty, które rzucą nowe światło na stare sprawy i doprowadzą do pełnej niebezpiecznej i pełnej napięcia konfrontacji.

Dobra-noc to rewelacyjna powieść z nurtu literatury wiejskiej. Bohaterem pierwszoplanowym jest kołtuneria ciasnota horyzontów, skłonność do wierzenia w zabobony, wścibstwo. Mieszkańcy Dobrej prezentują swoiste ograniczenie umysłowe oraz swego rodzaju prymitywność wynikającą z braku tolerancji i logicznego myślenia. Stąd też zapewne tytuł Dobra jako "noc umysłowa", zacofanie. Krysia zostaje przez mieszkańców Dobrej mocno poturbowana psychicznie i emocjonalnie. Początkowo nie może pojąć jak ludzie bogobojni mogą wierzyć także w gusła i zabobony. Ale przesiąknięta wrogością i podejrzliwością atmosfera na wsi w końcu wnika do wnętrza niewinnej dziewczyny i Krysia sama zaczyna wierzyć w to, że jest zła, niegodna dobroci i niebezpieczna.

[...] czasem wiara w coś staje się zbyt silna i mąci ludziom w głowach. Wtedy poprzez tę wiarę i strach z niej płynący przestają dostrzegać człowieka.

No bo jak to możliwe, że ludzie do kościoła chodzą i na klęczkach, tak jak czasem i ona, Trójcę święta o łaski proszą, a gdy wracają do domów, zupełnie w inne moce i siły zaczynają wierzyć.

Pojawienie się Jury teoretycznie poprawia "jakoś życia" Krysi. Ludzie zaczynają dostrzegać, że to "ciało, które nosi w sobie zmorę" to wrażliwa, piękna, delikatna dziewczyna. Niestety sielanka nie trwa długo, bo Jura podupada na zdrowiu i trafia do szpitala. Wówczas Krysi grozi prawdziwe niebezpieczeństwo.

Dobra-noc skrywa jeszcze jedna mroczną, pełną nienawiści i grozy historię, która w sposób bezpośredni dotknie Krysi, Jury, a także Peli siostry Krysi oraz całej społeczności Dobrej.

Cudowna to była lektura. Rozpaliła we mnie wspomnienia z dzieciństwa na wsi u moich dziadków, przejażdżki na drewnianym wozie, picie zsiadłego mleka z okraszonymi skwarkami ziemniakami, z wykopkami i kartoflami pieczonymi w ognisku. Ale Dobra-noc rozpaliła we mnie także drzemiące pokłady gniewu i pogardy dla ludzkiej głupoty.

Znamienna i bardzo obrazowa jest już pierwsza scena, w której cała rodzina Pecynów gości u siebie fotografa aby wykonał pamiątkowe zdjęcie. Jednak Jadwiga Pecyna, wówczas w ciąży, rezygnuje z pozowania do zdjęcia, bo "to na pewno jakiegoś pecha przyniesie albo inna zarazę".

Autorka w bardzo umiejętny sposób przekazuje czytelnikowi emocje, bez popadania w zbytni dramatyzm. Dni w Dobrej płynna powoli, ustalonym rytmem. Tę sielankę (pozorną), jednostajny, odrobinę monotonny porządek wiejskiego dnia czuć w każdym zdaniu. Widzimy stare drewniane płoty, jedno , dwuizbowe domy, harmonogram pracy, wiejskie obejście, siew na polu. Sabina Waszut maluje obraz prawdziwy, bardzo wiarygodny wiejski pejzaż z poukrywanymi pod szarością, czernią i brązem najgorsze, najbrzydsze ludzkie cechy. Warto się nad tą powieścią pochylić i dostrzec to, co początkowo niewidoczne dla oczu i umysłu.

Zdecydowanie polecam!

Komentarze

Popularne posty