Mazurscy w podróży. Bunia kontra fakir. Agnieszka Stelmaszyk

TYTUŁ: Mazurscy w podróży. Bunia kontra fakir.
AUTOR: Agnieszka Stelmaszyk
ILUSTRACJE: Anna Oparkowska
WYDAWNICTWO: Wilga
GATUNEK: Literatura dziecięca
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Wilga

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik


"Jeszcze tylko maj, czerwiec i??? WAKACJE!!! Znów będą wakacje!!!"

A jeśli wakacje to tylko takie książki =) "Mazurscy w podroży" to przykład na to, jak powinna wyglądać idealna lektura dla dzieci i młodzieży, szczególnie na okres wakacyjnej nuuuudy.

Główny bohater to jedenastoletni Jędrek, który wraz z rodzicami, babcią i kuzynką wyruszają autem w podróż do Hiszpanii. Po drodze zwiedzają m.in. Frankfurt nad Menem, francuskie Orange, Barcelonę, Cannes i Wenecję. Smakują tradycyjnej kuchni poszczególnych państw, starają się (bezskutecznie) uniknąć kłopotów. I przede wszystkim dobrze się bawią. I żeby nie było zbyt nudno wplątują się w niepokojącą aferę z dziwnym fakirem...

"Mazurscy w podroży" wmiatają! Jest zabawnie, ciekawie i z jajem. Obsadzenie w roli narratora jedenastoletniego chłopca, który uwielbia trochę marudzić i pakować się w niegroźne, komiczne mini-tarapaty to strzał w dyszkę. Jędrek nie tylko w przezabawny sposób opisuje perypetie członków swojej rodziny, ale przede wszystkim perfekcyjnie sprawdza się w roli przewodnika w lekki i przystępny sposób charakteryzuje zwyczaje Francuzów, Hiszpanów, Włochów oraz przedstawia najważniejsze zabytki z podroży. 

Prócz walorów edukacyjnych w książce znajdziemy także ciekawą zagadkę kryminalną, szczyptę niepewności i masę komizmu sytuacyjnego. Całość dopełniają ilustracje Pani Anny Oparkowskiej, która w kreskę grafiki wtłoczyła dynamizm i, nie wiedzieć jak, dowcip i figlarność.

Dla mnie "Mazurscy w podróży" to bomba do kwadratu. Bawi, intryguje i przede wszystkim zmusza do tego, aby ruszyć dupsko z kanapy i wybrać się w podobną wycieczkę krajoznawczą. Spakować najpotrzebniejsze rzeczy, dobry humor, aviomarin, opcjonalnie babcię i ruszyć w podroż w nieznane. Nawet jeśli wpadniemy tyłkiem w kaktusy, nasza babcia wda się w mini-romansik z przystojnym Hiszpanem, a naszym śladem podążać będą dziwne typki, to i tak warto! I wyruszyć na wyprawę i czytać Mazurskich =)

djęcie autorskie Anna Sukiennik

Komentarze

Popularne posty