Amityville Horror. Jay Anson

Przedmiotem niniejszej recenzji nie będzie ocena wiarygodności przedstawionych w "Amityville horror" wydarzeń, próba rozstrzygnięcia, czy nawiedzone domy rzeczywiście istnieją, tudzież podważenia teorii istnienia zjawisk paranormalnych. Skupie się li tylko na fabule i "stronie formalnej" – języku, stylu, wartkości akcji. A wiarygodność przestawionych wydarzeń pozostawiam ocenie czytelników.
 
TYTUŁ: Amityville Horror
AUTOR: Jay Anson
TŁUMACZENIE: Maciej Machała
WYDAWNICTWO: Vesper
GATUNEK: Horror
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Vesper

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 

Ten dom miał być spełnieniem marzeń Georga i Kathleen Lutzów. Dwupiętrowa, okazała willa nieopodal rzeki. Dodatkowo basen, hangar na łodzie, mnóstwo zieleni i ogromna przestrzeń. Nawet niechlubna historia nie była w stanie zaprzepaścić wizji sielankowej przyszłości w pięknej willi w Amityville. Szybko okazuje się, że zło, które wżarło się w mury willi po raz kolejny przejmie kontrolę nad lokatorami...
Roje much, zapach fekaliów rozchodzący się po całym domu, zakłócenia na linii telefonicznej, okna i drzwi, które same się otwierają, odgłosy orkiestry dętej i chłód. Zimno, które zdaje się dotkliwie dokuczać szczególnie Georgowi. Intensywność i częstotliwość tych anomalii zdaje się rosnąć, ale najgorsze, że dotyka i całkowicie zmienia psychikę bohaterów. Ze szczególnym naciskiem na gospodarza. George coraz częściej traci cierpliwość, ogarnia go apatia, brak chęci do pracy. W szczęśliwej i kochającej się rodzinie coraz częściej dochodzi do spięć. Doprowadzeni do kresu sił postanawiają zwrócić się z prośba o pomoc do księdza. Ale zło nie podda się bez walki.

Historia opisana w "Amityville horror" to opowieść oparta na faktach. W 1974 roku rzeczywiście doszło do tragedii. Dwudziestotrzyletni Ronald DeFeo najpierw uśpił całą swoją rodzinę dodając środek nasenny do posiłku, a następnie z zimną krwią zastrzelił śpiących rodziców i rodzeństwo. Rok później do posiadłości Amityville wprowadziła się rodzina Lutzów, która przekona się, że zło, które przejęło władze nad umysłem młodego Ronalda już czyha na nowe ofiary.

"Amityville horror" to nie tyle powieść, ile specyficzna forma pamiętnika, w której George i Kathleen odtwarzają z pamięci wydarzenia jakie (rzekomo) miały miejsce w Amityville w trakcie ich 28-dniowego pobytu w tym miejscu. Forma relacji początkowo wprowadza czytelnika w niepokojący klimat, bo czujemy, jakbyśmy byli na miejscu i widzieli, przeżywali to, co Lutzowie. Początkowo... bo chociaż koszmar Lutzów trwał 28 dni, to codzienna relacja o "szalejącym" termostacie, dokładaniu drwa do pieca, samo-otwierających się oknach w pewnym momencie zwyczajnie nudzi. Także dynamika akcji cierpi przez formę w jaki podano czytelnikowi tę opowieść. Początkową fascynację zastępuje zniecierpliwienie i "o, znowu mu zimno, znów zamyka okna, czemu nie uciekają?". Chociaż niewątpliwie skala paranormalnych zjawisk sukcesywnie wzrasta, aż do kulminacyjnego finału, który zakończy niespełna miesięczny pobyt Lutzów w nawiedzonym domu, a jednak każdą kolejną scenę czytałam bez dreszczyku emocji. 
Pod względem stylistyki to dobra, wciągająca powieść. Lekkie pióro, przystępny styl Ansona nie kontrastują z wydźwiękiem powieści i niepokojącym klimatem. Dzięki temu "Amityville horror" czyta się płynnie, szybko i naprawdę przyjemnie. 
Należy pamiętać, że powieść Jay Ansona była pionierem na poletku "literatura grozy z nawiedzonym domem w roli głównej". Nie można odmówić jej innowacyjności. Powieść "Amityville horror" stała się inspiracją dla innych pisarzy a także reżyserów, ponieważ motyw nawiedzonego domu w późniejszych latach wyeksploatowali do cna. Raz z lepszym, raz z gorszym efektem;).

Przyjmijmy, że te wydarzenia i koszmar państwa Luztzów to prawda w czystej postaci, bez podkolorowania i uwypuklenia nieprawdopodobnych zjawisk. Jak długo normalny, racjonalnie myślący człowiek wytrzymałby w takim domu? Mając na uwadze bezpieczeństwo współmałżonka, trójki małych dzieci i psa, swojego zdrowia psychicznego i fizycznego... Chyba nie zastanawiałby się prawie miesiąc do czego jeszcze zdolne są niebezpieczne siły drzemiące w murach nawiedzonego domu? Oszczędności życia rozumiem... ale lewitująca żona, rany na jej ciele, córka rozmawiająca z duchami. O nie, dziękuję!

Dla fanów horroru, szczególnie tego lekko tracącego myszką;), nazwijmy go ładniej: oldschoolowego ;) to pozycja obowiązkowa. Wydawnictwo Vesper po raz kolejny "podbajerowało" wydanie, dzięki czemu forma podania tej historii dodaje treści bonusowe punkty za klimat. I chociaż sama historia nie zaskakuje i nie wystraszy każdego, to wydanie "Amityville horror" jest tak imponujące, że warto je po prostu kupić i mieć na półce.

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 

Komentarze

  1. Chętnie przeczytam, bowiem oglądałam filmy dokumentalne i fabularyzowane o tym domu. Straszna historia :) creepy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obstawiam, że film będzie ciut straszniejszy =) ta narracja sprawiła, że nie bałam się wcale. Ale i tak polecam przeczytać =)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty