Miedziaki. Colson Whitehead

"[...] śmiech niekiedy wybijał kilka cegieł z wysokiego i rozległego muru segregacji".


TYTUŁ: Miedziaki
AUTOR: Colson Whitehead
TŁUMACZENIE: Robert Sudół
WYDAWNICTWO: Albatros
GATUNEK: Literatura piękna
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Albatros

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 


Akcja powieści osadzona została w latach 60-tych XX wieku na Florydzie, gdzie rasizm nabrał kuriozalnych rozmiarów, a kolor skóry decyduje o tym gdzie możesz jadać, spacerować, uczyć się i kupować. Młody, czarnoskóry i ambitny Elwood Curtis ma wielką szansę dostać się do college'u. Przypadek sprawia, że zostaje niesłusznie oskarżony o kradzież samochodu i trafia do "ośrodka wychowawczego" The Nickel Academy, zwanego Miedziakiem. 

"Chłopcy przybywali do Miedziaka poranieni przez życie w najprzeróżniejszy sposób, a podczas swojego pobytu w zakładzie zaliczali kolejne sińce i urazy".

Chociaż "Miedziaki" to fikcja literacka to Colson Whitehead inspirował się prawdziwymi wydarzeniami i sprawą Dozier School for Boys w stanie Floryda. To właśnie tam, w mieście Marianna grupa archeologów odkryła masowy grób, a szczątki noszą wyraźne ślady tortur. Śledztwo w tej sprawie odkryło makabryczną prawdę o ośrodku wychowawczym i metodach "resocjalizacji".

Po lekturze "Miedziaków" spodziewałam się wielu wzruszeń, przejmującej historii, która porani i skaleczy wrażliwość. Dramat wychowanków Miedziaka był przerażający, ale w nieco inny sposób. Nie namacalny, nie konkretny, tylko wykraczający poza literki, wyrazy, zdania. Whitehead nie żongluje dosłownością, ale zasiewa w czytelniku niepokojącą myśl. Nie pokazuje nam obrazu, ale wskazuje ścianę na której ten obraz został powieszony. Może zabrzmi groteskowo, ale właśnie przez tak specyficznie ujęty temat dostajemy powieść lekką (!) i czytaną z przyjemnością (!). Powieść o segregacji rasowej, o zbrodniach, wykorzystaniu seksualnym, psychicznym łamaniu, gnębieniu i odczłowieczeniu. Powieść o najbrutalniejszej, najokrutniejszej stronie rasizmu czyta się lekko i przyjemnie?! Tak właśnie pisze Whitehead... Bo najbardziej przerażające i sugestywne były dla mnie te sceny, które teoretycznie przerażające nie były. Po kilkudziesięciu stronach i poznaniu stylu autora czytelnik po prostu wie, czuje podskórnie, że za "Myślałem, że to druga! Myślałem, że to druga!" wykrzyczane przez Griff'a po walce kryje się prawdziwe piekło. 

"Większość tych, którzy wiedzieli o dwóch dębach z obręczami, już dziś nie żyje. Żelaza wciąż tam są. Zardzewiałe. Wrażone w słoje. Dające świadectwo każdemu, kto chce patrzeć i słuchać".

Miedziak łamał, niszczył, kancerował duszę, gnębił poczucie własnej wartości i odbierał nadzieję na sprawiedliwość. Poraniona osobowość, wypracowane odruchy bezwarunkowe na dźwięk tarcia skórzanego paska, na odgłos tępego, głuchego uderzenia drewnianej pałki o ludzkie ciało. Skulone ramiona, nieustanna czujność. Można powiedzieć, że Miedziak kształcił i wychowywał... ale na swój pokrętny, brutalny, przerażający sposób i według własnych zasad nie mających nic wspólnego z przestrzeganiem  kodeksu moralnego.

Najnowsza powieść Colsona Whitehead'a (autora "Kolei podziemnej" uhonorowanej Nagrodą Pulitzera i National Book Award) to kawał dobrej literatury. Dotyka ważnego tematu, przedstawionego w zadziwiający lekki, łatwo przyswajalny sposób. Nie jest innowacyjna, nie otwiera oczu, nie dotyka nowego, niezbadanego tematu... ale wyostrza obraz, stawia wykrzyknik i podkreśla szczegóły, z największym naciskiem na dalekobieżne skutki takich dramatów, jakie miały miejsce w Miedziaku. Bo tragedia tych ludzi nie kończy się po wyjściu na wolność. Takie głębokie rany zamieniają się zbyt grube i zbyt dobrze wyczuwalne blizny...

"Miedziak wypaczał wychowanków na wszystkie strony, aż byli tak pokręceni, że kiedy wychodzili, nie potrafili się naprostować i wieść normalnego życia".

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty