Testamenty. Margaret Atwood

TYTUŁ: Testamenty
AUTOR: Margaret Atwood
TŁUMACZENIE: Paweł Lipszyc
WYDAWNICTWO: Wielka Litera
GATUNEK: Literatura piękna
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Wielka Litera

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

 
Zwróćcie uwagę na (fenomenalną) okładkę.
Na pierwszy rzut oka widzimy kobietę w zielonych, luźnych szatach, ze skromnie spuszczoną, zakrytą kapturem głową (aby nie kusić męskiego oka i nie rozbudzać żądz). Ale kiedy spojrzymy dokładnie zauważymy także kobietę wolną, która w geście zwycięstwa dumnie podnosi głowę i ręce ku niebu...
Wielowymiarowość, głębia i nieoczywistość. Taka jest okładka i takie właśnie są "Testamenty".

Skrupulatnie tworzone wytyczne, normy i nakazy totalitarnego państwa nie są wstanie utrzymać walących się murów reżimu. Gilead gnije od środka. Prócz skomplikowanych relacji z sąsiednimi państwami, głodu, ucieczki kobiet i coraz częstszymi przypadkami urodzeń zdeformowanych dzieci, Republika musi zmierzyć się z działalnością Mayday antagonistów Gileadu działających w podziemiu.

Ciotka Lidia założycielka i niekwestionowany autorytet nie tylko wśród Ciotek, ale także Komendantów i całej gileadzkiej społeczności, młodziutka Agnes, która niebawem ma zostać wydana za mąż za jednego z Komendantów oraz zbuntowana nastolatka Daisy żyjąca w Kanadzie, Gilead znająca jedynie z serwisów informacyjnych. Te trzy kobiety snują własne historie, opisują dramaty, targające nimi wątpliwości. I marzenia. Jeszcze nie wiedzą, że odegrają kluczową rolę w historii Gileadu...

"Testamenty" są kontynuacją powieści "Opowieść podręcznej" wydanej w 1985 roku antyutopijnej powieści, w której kobieta jest "podmiotem odpowiedzialnym za wydawanie na świat potomstwa"... Powieść ma mocno feministyczny i przerażający wydźwięk. Kobieta jako inkubator, kobieta jako istota, która według wytycznych dyktatury Myśli Synów Jakuba nie ma prawa głosu i możliwości podejmowania decyzji.

"Do aresztowania wystarczył dyplom z prawa i macica: zabójcza kombinacja". 
W "Testamentach" czytelnik otrzymuje narracyjny warkocz trzy odrębne historie, trzy bohaterki i trzy odmienne punkty widzenia sukcesywnie splatają się w jedność, tworząc wzajemnie uzupełniające się składowe. A Atwood ponownie zachwyciła mnie prostotą słowa połączoną z sugestywnym przekazem. Jej proza działa według zasady "mniej znaczy więcej". Bo niekiedy nie trzeba krzyczeć, aby wybrzmiało echo.
Powieść trzyma w napięciu i zmusza do myślenia o roli kobiet, o systemie, państwie i wzajemnym szacunku do drugiego człowieka. Klaustrofobiczny klimat, podskórnie wyczuwalny niepokój nadają "Testamentom" cech naprawdę dobrego thrillera...

"[...] ludzie z nizin społecznych, którzy nieoczekiwanie zdobywali władzę, często dopuszczali się najgorszych nadużyć".

"Jedna osoba nie jest pełną osobą: istniejemy tylko w relacji z innymi ludźmi".

Ta powieść wzbudza agresję. Szokuje. Ostrzega. I przede wszystkim pozwala docenić, że żyjemy w kraju, w którym kobieta ma prawo być kim chce, robić, wyglądać i wychodzić za mąż według własnego uznania i własnych zasad. 

Głęboka. Wielowymiarowa. Fenomenalna.

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Komentarze

Popularne posty