Lis i rower. Lis, sąsiad i nasza planeta.

 TYTUŁ: Lis, sąsiad i nasza planeta. 

Lis i rower.

AUTOR: FibreTigre i Floriane Ricard
TŁUMACZENIE: Dorota Hartwich
WYDAWNICTWO: Format
GATUNEK: Literatura dziecięca
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Format

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

 
 
"Łóżeczko, fotelik samochodowy, fotelik do karmienia, wanienka, nawet ubranka i tetrowe pieluchy. Mamo? Dlaczego moja siostra ma wszystko stare po mnie?" zapytał mnie mój siedmiolatek.
 
"Bo te rzeczy są dobre"... :)
 
Kontynuacją tej ciekawej wymiany zdań z Antosiem była lektura bardzo oryginalnej, niebanalnej lektury "Lis, sąsiad i nasza planeta"
Siedmioletnie dziecko w pełni zdaje sobie sprawę z tego czym jest środowisko, jak funkcjonuje i jakie zagrożenia, głównie ze strony człowieka, czyhają na naszą planetę.

Od zawsze powtarzam, że kluczem do sukcesu, nie tylko w kwestii ochrony środowiska, ale w znacznie szerszym zakresie, jest wiedza. Imperatyw edukacyjny ratunkiem dla środowiska. A najlepszym sposobem, aby łatwo i przyjemnie przekazać dziecku garść ważnych informacji jest odpowiednia lektura. Właśnie taka, jak "Lis, sąsiad i nasza planeta". Już sam bohater, który stanowi specyficzne połączenie człowieka z lisem, ilustracje i niewielka ilość tekstu intrygują, zmuszając dziecko do intensywnego przyglądania się grafice, analizowania i w końcu zadawania pytań.

To nie jest łopatologiczna książeczka, która instruuje, że segregujemy śmieci, wyłączamy światło i zakręcamy wodę. Przygody lisa są impulsem, który inicjuje nie utartą ścieżkę i zawsze ten sam tok rozumowania. 
("Po co on gonił za tym ściekiem? Mógł od razu wziąć odkurzacz i go wessać".
"Mógł, ale właśnie dlatego, że tego nie zrobił widzimy jak daleko może zawędrować zanieczyszczenie, jak wiele zniszczyć po drodze.
"To po co w ogóle używać takiego świństwa?
" Ano właśnie, Antosiu. Ano właśnie").

Ta satysfakcja, kiedy dziecko dochodzi do ciekawych wniosków, zauważa swoje (i nie tylko swoje =D) błędy i stara się ich nie powielać. 

Bezcenne.

Właśnie z tego powodu na rynku wydawniczym pojawiają się tak wartościowe pozycje jak "Lis, sąsiad i nasza planeta". Oby było ich jak najwięcej.


Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik


Z kolei "Lis i rower" to książka dość nieoczywista, w której nie ma zasadniczej kwestii poruszanej i omawianej przez nas z dziećmi. Może właśnie dlatego "Lis i rower" mniej przypadł do gustu Synkowi a bardziej mnie. Bo "Lis i rower" to swego rodzaju poezja. Alegoria życia. Naszych "wyścigów", wzlotów, upadków, naszego sensu istnienia.

Tę bajkę nie bajkę smakowało się, kontemplowało. Paradoksalnie lektura zajęła mi cały tydzień. I właśnie chyba o to chodzi w tej historii. Żeby zwolnić, żeby się od czasu do czasu zatrzymać, aby nie gnać na rozpędzonym rowerze, gubiąc po drodze sens istnienia.

"Ścigamy się z kimś, ale wygrywa się zawsze samemu. 
Przegrywa się samemu. 

Umiera się samemu". 

"Lis i rower" to wielkie zaskoczenie. Te nieoczywiste ilustracje, niebanalne teksty, szata graficzna i pojedyncze słowa stanowią doskonałą odskocznię od blichtru, zmęczenia codziennymi rytuałami i wypaleniem. "Lis i rower" przywracają równowagę. Ale, tak jak wspomniałam, to lektura bardziej dla dorosłych, niż dzieci.

Bardzo cenię tego typu publikacje. Ubogie w słowa, ze specyficzną kreską, lekko dziwacznymi ilustracjami, ale z głębią i przesłaniem. 

Tak. To zdecydowanie ten typ literatury dziecięcej, który cenię i czytam najchętniej.

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Komentarze

Popularne posty