Gaz do dechy. Joe Hill

 TYTUŁ: Gaz do dechy

AUTOR: Joe Hill
TŁUMACZENIE: Izabela Matuszewska, Danuta Górska, Krzysztof Sokołowski
WYDAWNICTWO: Albatros
GATUNEK: Zbiór opowiadań/Horror
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Albatros

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 


 
"Gaz do dechy" aż taki do dechy nie jest. O ile pierwsze, tytułowe tytułowe opowiadanie to strat z szóstego biegu o tyle później bywa rożnie. Takie trochę falowanie na obrotach zimnego silnika.
 
"Gaz do dechy" soczysty kawał tekstu. Z paskudnymi bohaterami, rozterkami natury egzystencjalnej i widowiskową jatką. Joe Hill napisał to opowiadanie wraz ze Stephenem Kingiem i zaiste wyszła im ta współpraca wybornie. 
 
"Mroczna karuzela" to "wesołomiasteczkowa" groza w bardzo dobrym wydaniu... dopóki akcja dzieje się właśnie w wesołym miasteczku i jego okolicy. Grupa nastolatków, upiorna karuzela i psychoza. Hill wyraźnie chciał zaznaczyć, że zło uczynione w przeszłości odbija piętno na naszej psychice. Niepotrzebnie, bo każdy o tym wie, a opowiadanie rozmemłało się przez to niemiłosiernie. Krwawa jatka z końmi w roli głównej byłaby ciekawszym finiszem dla "Mrocznej karuzeli".
 
Po bardzo dobrym początku zaczął się spadek na łeb na szyję.
Bo o ile  "Stacja Wolverton" wprawiła mnie w konsternację i zostawiła z głupawym WTF?!?!, "Nad srebrzystą wodą jeziora Champlain" zirytowało, to "Faun" wkurzył konkretnie. Dziwaczny, zeschizowany mix "Alicji w krainie czarów" i "Opowieści z Narnii". Po przeczytaniu trzech kiepskich opowiadań pod rząd zaczęłam się zastanawiać czy warto ten zbiór w ogóle kończyć... I wtedy na arenę szturmem wdarli się "Spóźnialscy" To jest jedno z tych tekstów, które pamięta się do końca życia. Swoisty powrót do przeszłości na dość specyficznych warunkach. Sentymentalna, poruszająca i mocno wzruszająca. I, niech Cię Hill, ja też bym nie chciała umrzeć nie dokończywszy czytanej książki;)

" I nie jest pan wysłannikiem Boga? Nie jest pan aniołem?
  Nie. Tylko bibliotekarzem.
  Ach, no cóż... Dla mnie to prawie to samo".

"Jesteś dla mnie najważniejsza" to mocno fantastyczna i pesymistyczna wizja przyszłości z robotami i uczuciami na żetony. Mimo fenomenalnej końcówki czytało się fatalnie.

"Kciuki" mocno thrillerowe, kryminalne opowiadanie, z psychozą w roli głównej, z moralnym upośledzeniem i otwartym zakończeniem, które w ogóle mi nie przeszkadzało, chociaż takowych nie lubię. Smutne to było, przygnębiające i odbierające wiarę w człowieka.

"Diabeł na schodach", czyli jak forma podania opowieści potrafi dodać kilka punktów do ostatecznej oceny. Podobało mi się. 
 
"Tweety z cyrku umarłych". Było kijowe...do momentu, aż wesoła rodzinka nie dotarła do cyrku. Pomysł z tego typu przedstawieniem masakry wydaje się najbardziej adekwatny, fenomenalny w swojej prostocie. Bardzo dobre opowiadanie. Z paskudną nastolatką zaślepioną lajkami, serduszkami i innymi pierdami z portali społecznościowych.
 
"Chryzantemamy" teoretycznie to opowiadanie ma wszytko na swoim miejscu: zagadkę, kroplę fantastyki, grozy i obrzydliwości. Ma także fantastyczne zakończenie. Nie potrafię sprecyzować dlaczego nie zaliczam tego opowiadania do czołówki testów "Gazu do dechy". A do takowej zaliczam prawdziwie wstrząsające "W wysokiej trawie", które jako jedno z nielicznych wywołuje grymas obrzydzenia i prawdziwy strach... Czytałam lata temu, przeczytałam z niesłabnącym zachwytem raz jeszcze. Wyborne. Kwintesencja dobrej grozy w krótkiej formie.
 
No i na koniec iście fatalistyczna wizja w "Jesteście wolni" z intrygującą mieszanką stereotypów, uprzedzeń i tolerancji skitrana na pokładzie samolotu, który nie bardzo jak ma wylądować.  

Słowem podsumowania: "Gaz do dechy" to niejako hołd Hilla dla tych twórców, którzy byli dla niego inspiracją, ukształtowali jego twórczość, wpłynęli na sposób kreacji postaci i styl. Niezmiennie zachwyca mnie sposób, w jaki Hill wypowiada się o swoim tacie. Widać szacunek, wdzięczność, ale pozbawiona słodkopierdzącej tkliwości. Przepiękny wstęp rzuca nam światło na to jak ciężko jest tworzyć tekst mając za ojca prawdziwego króla horroru. Hill poradził sobie z tym "brzemieniem" perfekcyjnie. Joe pisze fantastycznie, chociaż zdecydowanie wole jego powieści niż opowiadania.

Niemniej w ogólnym rozrachunku zbiór uważam za bardzo dobry i daje mocne 7/10.

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 



Komentarze

Popularne posty