Dom Maynarda. Herman Raucher

 TYTUŁ: Dom Maynarda 

AUTOR: Herman Raucher
TŁUMACZENIE: Maciej Wacław
ILUSTRACJE: Maciej Kamuda 
WYDAWNICTWO: Vesper
GATUNEK: Horror
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Vesper

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 




"Dom Maynarda" to taka "horrorowa wariacja" dwóch sentencji: "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma" i "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej". No chyba, że w tym domu lampy same gasną, ogień w kominku nagle wygasa, a fotel bujany w środku nocy odstawia dzikie harce...

Austin Fletcher jest weteranem wojny wietnamskiej. W okopach widział zbyt wiele bólu, łez, i śmierci. Cierpi na zespół stresu pourazowego i jak tonący brzytwy chwyta się pomysłu odnalezienia ostoi, swojego miejsca na ziemi. Maynard w testamencie zapisuje Austinowi dom położony na totalnym zadupiu, gdzieś na prowincji stanu Main. Fletcher postanawia spełnić ostatnią wolę przyjaciela i przybywa do drewnianego, mocno zniszczonego i owianego złą sławą domu Maynarda.

Zima na przełomie 1972 i 1973 roku w północno-wschodniej Ameryce to nie delikatny mróz malujący piękne obrazy na oknach, nie subtelny puch przykrywający białą kołderką ziemię. To walka o przetrwanie, zaspy śnieżne blokujące tory kolejowe, to mróz, który zabija, hałdy śniegu po których można się poruszać tylko w rakietach.

I w takich "malowniczych okolicznościach" na scenę wkracza Austin Fletcher. Zrezygnowany i załamany życiowo, ale dziwnie zdeterminowany, aby dotrzeć do drewnianej rudery swojego kumpla. Nie ma pojęcia ani o realiach życia w Mine, ani o ichniejszych mieszkańcach i ich specyficznym stylu bycia. 
Poradzi sobie?
Ano. 
Da radę?
Ano. 
Spotka czarownicę, która nawiedza dom? 
Może tak. Może nie. 
Przeżyje? 
Może tak. Może nie. 

"Dom Maynarda" to fascynująca przygoda w głąb ludzkiej psychiki. Horror rozgrywający się na płaszczyźnie psychosomatycznej. Tylko Ty i popadający coraz głębiej w otchłań szaleństwa Fletcher. 
Raucher oddaje w ręce czytelników piękny (sic!) horror. Powieść grozy napisana doskonałym stylem - zachwyca językiem, barwnymi opisami przyrody i klimatem. I ten humor 🤣. Jedyny w swoim rodzaju horror podczas którego można się obśmiać jak dzika norka tudzież dzika sarna... wpychająca głowę do wychodka 😁 (PS nic na to nie poradzę, ale czytając o tym, jak Austin próbuje okiełznać śnieg w uszach rozbrzmiewał mi skecz "Domek w Karkonoszach". Jeśli nie znasz, błagam 🤣 wysłuchaj 🤣) 

"Dom Maynarda" to horror jedyny w swoim rodzaju. Jeszcze nigdy nie czytałam powieści grozy, która jednocześnie intryguje, angażuje intelektualnie, bawi do łez i maluje słowem surowe piękno zimy i wzrusza. No i straszy, rzecz jasna, bo mimo walorów niemal poetyckich oraz wysublimowanego stylu "Dom Maynarda" to kawał dobrego, niepokojącego horroru. 

Powieść, do której na pewno wrócę. Najchętniej zimą, otulona kocem, przy kominku i sącząc kakao w bujanym fotelu... 

Komentarze

Popularne posty