Anne z Zielonych Szczytów. Lucy Moud Montgomery

  TYTUŁ: Anne z Zielonych Szczytów

AUTOR: Lucy Moud Montgomery
TŁUMACZENIE: Anna Bańkowska
WYDAWNICTWO: Marginesy
GATUNEK: Literatura młodzieżowa/Klasyka literatury
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Marginesy

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik



Też kiedyś byłam jak Ania... Ruda, chuda, piegowata. Teraz zostały mi już tylko piegi 😁 i bezkresna, nieokiełznana miłość do powieści Lucy Maud Montgomery. Ze szczególnym naciskiem na "Anię z Zielonego Wzgórza". Wróć! "Anne z Zielonych Szczytów" 😁

"Czy to nie cudowne, że na świecie są poranki?"
 
Parafrazując słowa Anne - czy to nie cudownie, że Anna Bańkowska odważyła się odświeżyć i jeszcze bardziej przybliżyć nam historię najfajniejszego rudzielca ever? No pewnie,że cudnie! 

Czytelniczym światem wstrząsnęło nowe wydanie "Ani z Zielonego Wzgórza". Nakładem wydawnictwa Marginesy światło dzienne ujrzała nie Ania, a Anne, nie Maryla i Mateusz tylko Marilla i Metthew. No i w końcu nie Zielone Wzgórza, a Szczyty. Przekład ten jest nie tylko najwierniejszy z dotychczasowych przekładów ale i w sposób bardzo subtelny "odkurza" historię rudowłosej Anne Shirley.
Pani Bańkowska zdawała sobie zapewne sprawę jak ogromne poruszenie wywoła to wznowienie. I ja się szalenie z tego cieszę! Bo jedna z najpiękniejszych książek mojego dzieciństwa, która w ogromnej mierze ukształtowała nie tylko mój czytelniczy gust, ale miała wpływ na moje życie, nastawienie do świata, wciąż jest komentowana, czytana i wciąż się o niej pamięta.
Nie jestem literaturoznawcą, nie przedstawię tutaj merytorycznych dowodów na to, że nowe tłumaczenie jest najbliższe oryginałowi. Ale tak naprawdę po co? Świat się zmienia, dzieci się zmieniają. Jeśli to nowe wydanie trafi bardziej w gusta współczesnej młodzieży (a moim zdaniem jest spore prawdopodobieństwo, że tak właśnie będzie) to Pani Ani należy się owacja na stojąco. 

"To takie cudowne, kiedy się okazuje, że coś, co człowiek sobie tylko wyobrażał, istnieje naprawdę!"

O samej fabule zbyt wiele pisać nie trzeba, prawda? Historia Anne to pochwała i uwielbienie życia. To eksplozja radości i nieokiełznana, szaleńcza euforia. Zabawne przygody sieroty Anne, która totalnym przypadkiem znajduje dom i kochaną rodzinę na Wyspie Księcia Edwarda wypełnione są ogromem mądrości i prawd życiowych, z których czerpać mogą nie tylko dzieci, ale i dorośli. O przyjaźni, o dorastaniu, o potrzebie bycia kochanym, o tym, jak ważne jest wsparcie najbliższych.

Bałam się tej lektury. Bałam się powrotu do ustawionej na moimi prywatnym piedestale powieści najważniejszych w życiu. Niepotrzebnie! Ta historia nie ma terminu ważności. Dlatego tym bardziej cieszy mnie wydanie Anne w nowej szacie, w nowym przekładzie ale w niezmienionym pięknie ukrytym w słowach, zwrotach i anusinych wykrzyknieniach 🙂

"Ach, kiedy tak właśnie jest najprzyjemniej. Nagle mignie ci w głowie jakiś wspaniały pomysł i od razu zamieniasz go w czyn. A jeśli zaczniesz się zastanawiać, to wszystko zepsujesz".

A na koniec - z czystej ciekawości porównałam te dwa wydania powieści. I powiem Wam tyle - kocham obydwa ❤️ do starego mam sentyment, a treść jest łatwiej przyswajalna w nowym wydaniu od Marginesów ❤️ 

Komentarze

Popularne posty