Próba sił. Tomasz Sablik

TYTUŁ: Próba sił

AUTOR: Tomasz Sablik 
ILUSTRACJE: Dawid Boldys
WYDAWNICTWO: Vesper
GATUNEK: Horror 
MATERIAŁ REKLAMOWY we współpracy z Wydawnictwem Vesper

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 


 
Nie powinnam była czytać "Próby sił" po raz drugi... Cztery lata temu pełna zachwytu, z poczuciem odkrycia fenomenalnej historii namawiałam każdego do lektury "Próby sił". Z ówczesnego zachwytu pozostał sflaczały balon rozczarowania i nieme pytanie "jak mogłaś nie zauważyć tylu mankamentów tej historii?". 
 
Zima. Małe miasteczko Tensas. Sielską, senną atmosferę zakłóca pojawienie się dziwnych postaci i niepokojących wydarzeń. Rose, Katie, Stephen, Amy, Eddie, Sam, Tony zamiast rzucić się w wir bożonarodzeniowych przygotowań muszą walczyć z tajemniczym przeciwnikiem...
Niebawem już nic nie będzie takie jak dawniej, bo siły zła wystawią bohaterów na próbę.

Mój reread debiutu Tomka Sablika to doskonały przykład na to, jak my - czytelnicy ewoluujemy, jak bardzo, na przestrzeni nawet kilku lat, zmienia się nasz gust, nasze oczekiwania i jak bardzo wyostrza się zmysł dedukcji. To nie tak, że cała powieść nie przypadła mi do gustu. Raz jeszcze poczułam skok adrenaliny podczas sceny z wilkami, kiedy wygłodniała wataha atakuje Amy. Raz jeszcze poczułam zachwyt nad sceną kazania księdza i rozczuliła mnie mrugająca Migotka. Tym razem zwróciłam jednak baczniejszą uwagę na bohaterów. Doskonałe retrospektywne wtręty z życia Eddiego i Tonyego w przeciwwadze do  koszmarnej kreacja postaci dziesięcioletniej Amy, która zachowywała się i mówiła co najwyżej jak pięciolatka oraz Sam, która kilka dni po brutalnym gwałcie oddaje się cielesnym uciechom na masce samochodu ze świeżo poznanym chłopakiem...
 
Niepokojąca, osaczająca groza, która spowija nas wraz z rozpoczęciem lektury ulatnia się niepostrzeżenie po kilkudziesięciu stronach. Największym mankamentem powieści jest mało spektakularny finał, do którego z takim pietyzmem przygotowali się bohaterowie. Zostali powiadomieni, poszli, wrócili. Kropka. To mało satysfakcjonujące zakończenie sprawia, że cała ta droga wydaje się bezsensownym nieporozumieniem. Nawet lekkie zawiewy kingowskiej maniery nie uratowały ostatecznej oceny "Próby sił". 

Na koniec raz jeszcze podkreślę, że "Próba sił" to debiut i autor w późniejszych powieściach nabrał wiatru w żagle i popłynął ze swoją wizją świata w nieco inne rewiry - pozostawił styl a'la King, wypracował swój własny, z którym, jak się okazało po przeczytaniu wszystkich wydanych do tej pory powieści Tomka Sablika, jest mi nie po drodze. I chociaż moja przygoda z twórczością autora dobiegła końca, to polecam zamiast "Próby sił" przeczytać "Windę". 

Za imponującą szatę graficzną odpowiada Dawid Boldys a za piękne wydanie Wydawnictwo Vesper.

 

Komentarze

Popularne posty