Anne ze Złotych Iskier. Lucy Maud Montgomery

 TYTUŁ: Anne ze Złotych Iskier

AUTOR: Lucy Maud Montgomery
TŁUMACZENIE: Anna Bańkowska
WYDAWNICTWO: Marginesy
GATUNEK: Literatura młodzieżowa/Klasyka literatury
Materiał reklamowy przy współpracy 
z Wydawnictwem Marginesy

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 


 
Stało się. Nadszedł moment, kiedy z żalem w sercu muszę napisać, że to pierwsza powieść z serii o rudowłosej Anne, która mnie nie zachwyciła. Więcej... ta powieść mnie rozczarowała... 

"Zawsze żal mi dzieci, które nie spędzają chociaż kilku lat w Krainie Baśni".

Anne i Gilbert Blythe wraz z pięciorgiem dzieci opuszczają Wymarzony Dom i przenoszą się do Złotych Iskier. Początkowo Anne obawia się, że nie pokocha nowego miejsca, ale szybko okazuje się, że obawy były bezpodstawne. Wypełniają dom miłością, ale i troskami. W Złotych Iskrach na świat przychodzi Rilla. Dni pełne uśmiechu, łez i drobnych niepowodzeń. Ot, zwyczajna rodzina. Dopóki do Złotych Iskier nie przybywa ciotka Gilberta...

To już kolejna, szósta część w doskonałym tłumaczeniu Pani Anny Bańkowskiej. Ty razem nawet przekład nie uratowało tej nudnej i bezbarwnej powieści... "Anne ze Złotych Iskier" była po prostu potwornie nużąca, perypetie Anne i gromadki dzieci, a nawet wizyta drażniącej i irytującej ciotki nie tchnęła w tę historię emocji i życia. Papierowe postaci dzieci, które niczym widma były li tylko tłem powieści. Wiecznie nieobecny Gilbert. Wydumane i kompletnie pozbawione sensu dylematy Anne... To właśnie postać Anne sprawiła mi największy zawód. To była wydmuszka, nie ta zadziorna, pełna wigoru, fantazji Anne. Powidok dawnej marzycielki. Matka na autopilocie. Wyzuta z emocji, kompletnie nierealna. Najbardziej barwną była postać gospodyni - Susan.
 
Szkoda, że Lucy Maund Montgomery zdecydowała się na wrzucenie rodziny Blythe w ówcześnie obowiązujące ramy i schematy: wiecznie pracujący, nieobecny mąż, pozbawiona ambicji żona, gromada dzieci. 

Rozczarowanie :(

"Nie mam prawa się skarżyć. A jednak... To te drobnostki wygryzają w życiu dziurki jak mole. I rujnują je w końcu do reszty".
 
"Śnieg w kwietniu to czysta obelga. Jakby ktoś wymierzyły ci policzek, kiedy oczekujesz pocałunku".

Komentarze

Popularne posty