Sekrety Sawanny. Delia Owens, Mark James Owens
TYTUŁ: Sekrety Sawanny
AUTOR: Delia Owens, Mark James Owens
TŁUMACZENIE: Maciejka Mazan
WYDAWNICTWO: Świat Książki
GATUNEK: Literatura podróżnicza
Materiał reklamowy przy współpracy
z Wydawnictwem Świat Książki
Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik |
Do 1985 roku kłusownicy w celu pozyskania kości słoniowej wybili 93% populacji słoni... Dla kości słoniowej... fanaberii, zachciewajki, bo ktoś stwierdził, że ładnie wygląda... Przeżycie gatunku słonia stanęło pod znakiem zapytania, ponieważ biżuteria z kości słoniowej całkiem spoko komponuje się ze stylówką. Postawię kropkę, bo cisną się słowa niekoniecznie licujące z recenzją, nawet tą kierowaną emocjami ;)
W kontekście bestialstwa napędzanego kompletną głupotą kłusowników tym mocniej zadziwia postawa Delii i Marka Owensów. Ponieważ przeznaczyli ponad 20 lat swojego życia, włożyli ogrom pieniędzy, starań, kosztem zdrowia i bezpieczeństwa w działania, które NIE polegały na ukaraniu kłusowników i wtrąceniu ich do więzienia. Owensowie zrobili wszystko aby udowodnić, że to kłusownictwo jest złem, a nie kłusownicy. Dla mnie największym sekretem z "Sekretów sawanny" była druga szansa dla ludzi, którzy niemal wybili do cna populacje słoni i do tej pory wywoływali we mnie tylko dziki gniew...
Delia i Mark zachwycili się dziką przyrodą doliny Luangwy w Zambii. Właśnie tam postanowili zrealizować swój projekt, który zakładał założenie Parku Luangwa i przerwanie zagłady słoni i innych dzikich zwierząt, które padały łupem kłusowników. Ale żeby uratować zwierzęta najpierw musieli uratować... ludzi. Nie da się bowiem walczyć w imieniu zwierząt równolegle nie przejmując się głodującymi dziećmi i umierającymi z odwodnienia ludźmi. Owensowie nie przybyli do Afryki z "koszem ryb" ale z "wędką i przynętami". Nie przywieźli produktów, ale pomysł na rozwiązanie problemów trawiących małe miejscowości i skazujących je na chwytanie się tego, co przyniesie korzyść dla rodziny i uchroni ich od głodu (czyli do tej pory: kłusownictwo właśnie). Rozwój gospodarki, poprawa życia, budowanie szkół, rozbujanie turystyki. Przecież park to idealne miejsce dla turystów, a gdzie turyści tam pieniądze... Stworzenie takiego parku przyrody jest szansą na rozwój danego regionu, na długoterminowe korzyści. Rozwój infrastruktury kontra kłusownictwo. Właśnie w taki sposób Delia i Owens "ugryźli temat" i właśnie dzięki ich zdeterminowaniu tej projekt odniósł sukces.
"Sekrety Sawanny" w równym stopniu opowiadają o człowieku, jak i o zwierzętach. W bardzo ciekawy i bardzo przystępny sposób Owensowie przybliżają nam zarówno życie tych przepięknych, dumnych i piekielnie inteligentnych istot jakimi są słonie, jak i trudy lokalnej społeczności w walce o godziwy byt. Dzięki formie pamiętnika poznajemy zarówno punkt widzenia Delii jak i Marka. Wspomnienia poprzetykane osobistymi wstawkami, przemyśleniami na temat ludzkości oraz arcyciekawymi ciekawostkami z życia dzikich zwierząt sprawiają, że "Sekrety sawanny" można przeczytać za jednym posiedzeniem.
Tego typu literatura jest szalenie ważna na rynku wydawniczym, ponieważ otwiera oczy i pozwala zmienić punkt widzenia nas - (niestety najczęściej) biernych obserwatorów tego, co dzieje się w dzikich zakątkach naszej planety.
Komentarze
Prześlij komentarz