Kolekcjoner kości.Jeffery Deaver

TYTUŁ: Kolekcjoner kości
AUTOR: Jeffery Deaver
TŁUMACZENIE: Konrad Krajewski
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
GATUNEK: Kryminał
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 

Proszę Państwa, oto kryminał. Taki prawdziwy, rasowy a nie ciuciek kryminalno-podobny, w którym epatowanie brutalnością, bryzgającą po ścianach krwią i opryskliwym detektywem/profilerem/komisarzem z problemami osobistymi próbują zatuszować miałką fabułę, kulawe dialogi, drewniane postaci i brak fundamentalnej wiedzy odnośnie pracy śledczych. Niestety, takich tworów na rynku czytelniczym coraz więcej. Ze zgrozą przypominam sobie zasadę: popyt napędza podaż.

Ale, ale! Oto Prószyński wznawia wydanie Kolekcjonera kości i przypomina, że istnieją autorzy, którzy szanują czytelnika, traktują go poważnie i nie karmią zmieloną, lekkostrawna papką. A gdzie tam! Deaverem serwuje nie tylko wyborną ucztę czytelniczą, ale i trening dla umysłu. Pojawiające się w powieści metody badania miejsca zbrodni, specyfika postępowania z ewentualnymi śladami, badania laboratoryjne (jak chociażby analiza spektrometryczna), specjalistyczne sprzęty (np.: chromatograf) oraz jasna instrukcja obsługi tychże zmuszają nas do poznania zagadnień, poszerzenia wiedzy i zaangażowania w powieść nie tylko na płaszczyźnie emocjonalnej, ale i intelektualnej. Innymi słowy Deaver nie traktuje nas jak idiotów, tylko inteligentnych ludzi analizujących, zadających pytania i będących w stanie podążać tokiem rozumowania wybitnego Lincolna Rhymea.

W Nowym Jorku grasuje brutalny morderca. Porywa, torturuje i zabija ofiary. Policja prosi o pomoc genialnego kryminologa Lincolna Rhymea. Piekielnie inteligentny Lincoln jest sparaliżowany, może poruszać jedynie szyją i jednym jedynym palcem. Błyskotliwy umysł, ogromna skuteczność i logiczne myślenie właśnie tego potrzebuje nowojorska policja, aby schwytać coraz bardziej zuchwałego mordercę. Mordercę, który ewidentnie doskonale bawi się z policją w kotka i myszkę. Zostawia ślady, zagadki, łamigłówki, ale nadal pozostaje nieuchwytny.

Kości nie kłamią. Są nieśmiertelne.

Kolekcjoner kości to kryminał idealnie wyważony. Tematy "okołozbrodniowe" (czyli wątek psychopaty, który sieje postrach na ulicach Nowego Jorku; motywy postępowania zbrodniarza oraz metodyka działań śledczych) oraz tematy stanowiące tło obyczajowe (trudne do zdefiniowania relacje między Amelią Sachs atrakcyjną policjantką, która zostaje niemal zmuszona do wzięcia udziału w śledztwie, a Lincolnem; ich życie prywatne; dylematy moralne oraz pragnienia nie do końca zgodne z prawem) tworzą idealnie zbilansowaną całość.
Nie ma miejsca na nudę, dryfowanie z tekstem i znużenie. Wartkie tempo, płynna narracja oraz akcja naszpikowana pełnymi napięcia zwrotami.
Nie ma flaków, nadmiernej brutalności i makabry. Nie ma opisów zbrodni, tortur. Zamiast tego otrzymamy wnikliwą analizę psychologiczną postaci oraz doskonałą, pełną napięcia historię zwieńczoną naprawdę zaskakującym zakończeniem.

Jeśli chcesz radzić sobie w życiu, musisz nauczyć się radzić sobie ze śmiercią.

Jeden z najlepszych kryminałów, jakie miałam przyjemność pochłonąć. Stawiam Kolekcjonera kości na mojej najwyższej półce kryminalnych debeściakow 👌będzie mu przyjemnie obok Milczenia owiec ;)

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 

Komentarze

Popularne posty