Bastion. Stephen King

TYTUŁ: Bastion
AUTOR: Stephen King
TŁUMACZENIE: Robert P. Lipski
WYDAWNICTWO: Albatros
GATUNEK: Fantastyka postapokaliptyczna
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Albatros

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 


Wirus grypy nukleoproteina, czyli ustrojstwo składające się z komponentów białkowych i nukleinowych, które NIE WYKAZUJE metabolizmu, budowy komórkowej i samodzielnego rozmnażania się. Naukowcy mają ogromny problem czy wirusy można zaklasyfikować do istot żywych. 

Rok 1990, w amerykańskim centrum badawczym dochodzi do awarii. Niebezpieczny, zmutowany wirus grypy wydostaje się poza obszar laboratorium. I tym oto sposobem "małe nic", które nawet nie można określić mianem organizmu, niszczy ludzkość... 

Około pięć i pół miliarda osób umiera. 

Tak zaczyna się Bastion. Od śmierci, od smutku, rozpaczy i zagubienia. Wirus supergrypy zwany także Kapitanem Tripsem przynosi niemal całkowitą zagładę ludzkości. Nielicznych ocalałych z pomoru zaczynają nawiedzać bardzo wyraziste, realistyczne sny, dzięki którym ruszają w drogę nie tylko dosłowną wędrówkę do konkretnego celu, ale w głąb własnego siebie, w poszukiwaniu prawdziwego "ja" i opowiedzeniu sie po jednej ze stron. Bo na kartach Bastionu odnajdujemy bowiem odwieczną batalię miedzy dobrem i złem.

Chciałabym napisać, że prawie 1200 stron przeczytałam z wypiekami na twarzy i na jednym wdechu. Ale nie mogę. Bo Bastion, określany jako najwybitniejsze dzieło w dorobku literackim Stephena Kinga, jest powieścią bardzo nierówną, momentami wstrząsającą, wzruszającą i porywającą w wir akcji, ale momentami monotonną, wyzutą z napięcia. Dramatyczny początek lektury, setki zmarłych i wielu walczących o życie, powolne zaznajamianie się z głównymi bohaterami i odnalezienie w świecie po apokalipsie stopniowo ustępują miejsca wędrówce... Postapokaliptyczna wizja zagłady ludzkości zamienia się w powieść drogi. Wędrujemy z głównymi bohaterami i tak jak oni wyzbywamy się balastu doświadczenia, słodkiego ciężaru wspomnień, tym samym wykorzeniając przyzwyczajenia, nawyki i tworząc grunt pod nowe, czyste, nieznane. Ta podroż "do  wnętrza" ma za zadanie "naładować nas od nowa".

Zgładzenie niemal całej ludzkiej populacji przez wirusa jest doskonałym punktem wyjściowym do skrupulatnej i rzetelnej analizy psychologicznej człowieka. Zostajesz sam. Wszyscy Twoi najbliżsi zginęli, w Twoim mieście nie ma żadnej żywej istoty. Co robisz? Po początkowej rozpaczy ruszasz w drogę. Przez kilka dni, setki kilometrów nie napotykasz na swej drodze żadnego człowieka. Żyjącego człowieka. Bo trupów, w przeróżnym stadium rozkładu napotykasz zbyt wiele. To dojmujące poczucie osamotnienia może doprowadzić do obłędu. Boisz się samotności, boisz się cierpienia w samotności, życia w samotności i śmierci w samotności...

Nie, najgorsza jest samotność. Samotność.
 

Uciekasz przed głodem, pragnieniem, przed wizja bezradności w obliczu tak prozaicznej sytuacji jak ból zęba, brzucha, złamanej nogi, które mogą spowodować długą i bolesną śmierć. 

King i jego idealny zmysł obserwacyjny oraz zapędy do gawędziarstwa w pełnej krasie. Autor brutalnie rozprawia się z prawdziwą naturą człowieka, perfekcyjnie kreuje postaci, które pokochamy za pokorę, będziemy podziwiać za niezłomność i znienawidzimy za dwulicowość. O tak, bohaterowie Bastionu na długo wyryją się w mej pamięci. Jednak proces ponownego tworzenia się struktur społeczności, implikacje wynikające z przywracania norm gospodarczych, prawa i zasad prawidłowego funkcjonowania w społeczeństwie, zapisy przebiegu zgromadzeń, przywracanie konstytucji, i szereg innych norm regulujących sprawne działanie większej liczby osób, były po prostu nudne. Prawdą jest, że nowo powstała enklawa ocalałych zrzesza przeróżne osoby, także te z zapędami dyktatorskimi, które z rozkoszą powielą największe błędy ludzkości i że chaos niszczy, a porządek buduje. Ale było tego za dużo, za długo, za nudno, a konfrontacja Dobra ze Złem, nasączona strachem, niepewnością oraz gęstniejącą atmosferą, była w ostatecznym rozrachunku po prostu rozczarowująca... 

Bastion to kawał dobrej literatury, prześwietlający i obnażający prawdę o ludzkiej naturze. Rewelacyjnie (jak zawsze) oddany klimat, perfekcyjnie odmalowana groza, która przyjmuje konkretną formę i kształt.  Na prawie 1200 kartach powieści odnajdziemy opowieść o pięknej miłości, wyniszczającej zazdrości, odwadze, erotycznej żądzy, zemście. Poznamy Larrego gościa, który zafundował sobie emocjonalne samobiczowanie i za wszelka cenę chce odkupić swoje grzechy, ponadstuletnią Murzynkę, która zaufała Bogu i w Nim pokłada nadzieję na ocalenie ludzkości. Będziemy wraz z Frannie drżeć na myśl o snach, w których główną rolę odgrywa poskręcany, metalowy wieszak, będziemy podziwiać Harolda, zakompleksionego nastolatka z genialnym, analitycznym umysłem. I za nic w świecie nie będziemy chcieli spojrzeć w oczy Randalla Flagga, Mrocznego Mężczyzny w kowbojskich butach z pościeranymi obcasami, który wwierca się swoim świdrującym spojrzeniem w nasz umysł i wywleka na światło dzienne to co najbrudniejsze, najbardziej wstydliwe, zło, które tkwi w każdym z nas...

Mimo kilku zastrzeżeń uważam, że warto wyruszyć wraz z bohaterami Bastionu w podroż i odszukać to, co świat ma nam najcenniejszego do zaoferowania i cóż takiego skrywamy w czeluściach naszych serc i umysłów...?

Na gruncie do cna przesyconym strachem nasienie miłości nie ma szans wykiełkować.
Wielkie brawa dla Wydawnictwa Albatros za piękne wydanie "Bastionu".
Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 





Komentarze

  1. Nie znam jeszcze twórczości tego autora i szczerze mówiąc, na ten moment nie kusi mnie, by to zmienić. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam, ale nie zaczynaj od Bastionu ;) bardzo polecam Zielona mile - jako taki wstęp do zapozna się ze stylem. Film na pewno kojarzysz =)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty