Minecraft: wyspa. Max Brooks
TYTUŁ: Minecraft: wyspa
AUTOR: Max Brooks
TŁUMACZENIE: Ewa Ziembińska
WYDAWNICTWO: Muza
GATUNEK: Literatura dziecięca/ Literatura młodzieżowa
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza
Mocno "pikselowa" wersja Robinsona Cruzoe. Mężczyzna (chłopak) budzi się w nieznanym miejscu. Początkowe anomalie wzrokowe przypisuje wypadkowi i ewentualnym obrażeniom. Ale nie. Okazuje się, że świat w którym się przebudził składa się z kwadratów. Mniejszych, większych, rozmazanych, niewyraźnych. Mało tego! Nie tylko świat dookoła, drzewa, krowy, słońce, woda i wyspa, na której się znalazł, ale także on sam – jest chodzącym skupiskiem kwadratów. Początkową dezorientację zaczyna zastępować coraz silniejsza chęć przetrwania, a zbliżający się zmrok a wraz z nim porcja przerażający stworów wymusza na bohaterze walkę o byt. Jak zakończy się ta dziwna przygoda? Gdzie się znalazł i czy przetrwa w tym dziwacznym, niewyraźnym i mocno odjechanym świecie? Te odpowiedzi tylko w Minecraft: Wyspa.
Rękoma i nogami. Broniłam się rękoma i nogami przed tym całym "majkraftem". Ale mój opór zdał się na nic w konfrontacji z zachwytem syna. I wiecie co? Już teraz wiem, że Minecraft nie jest taki zły. To jest niesamowicie rozwijająca, kreatywna i mądra gra. Jako że tkwimy mocno w fazie miłości do Minecrafta to kolekcja gadżetów rośnie w zastraszającym tempie. Maskotki, lego, gazety, figurki, piżama, skarpety... i to, z czego ciesze się najbardziej – książki! I to był strzał w dyszkę – łączymy codzienne wieczorne czytanie z ukochanym Minecraftem. Wyspa jest naszą pierwszą powieścią ze świata "pikselowego". Młody jest zachwycony. chociaż wiem, że 6 lat to nie target na tę powieść, ale na naszym przykładzie widać, że książkę może czytać nie tylko samodzielnie dziesięciolatek, ale także mama fana Minecrafta (odpowiednio tuningując pewne fragmenty i tłumacząc bardziej skomplikowane słowa).
Największym plusem tej powieści jest to, że nasze dziecko zna ten dziwny kwadratowy świat lepiej niż główny bohater (i lektor, czyli mama lub tata;)), który metodą prób i błędów, próbuje przetrwać, stworzyć, obczaić o co w tym wszystkim chodzi. Antoś od razu wiedział co powstanie z danych elementów w crafting table. Podpowiadał, ekscytował się tym, czy główny bohater przetrwa, przeżyje, zdąży przed nastaniem zmierzchu i wpadnie na Przecież-To-Logiczne pomysły =) Minecraft dostarcza także wielu lekcji o tym, że nie wolno się poddawać, że trzeba wierzyć w siebie, że niekiedy warto odpuścić, cofnąć się o krok, aby za chwile zrobić dwa kroki do przodu. Na bezludnej wyspie nie brak także przepięknych uczuć – przyjaźni i wsparcia ze strony najbliższych. Bardzo wzruszającym elementem był fragment, kiedy główny bohater osłabiony, wyczerpany z głodu zaczyna dostrzegać w swoich przyjaciołach – krowie i owcy – potencjalne pożywienie... ale nie jest w stanie, z moralnego punktu widzenia, dopuścić się takiego czynu. I szuka innych rozwiązań.
Zwyczajnie trzeba pogodzić się z faktem, że nawet jeśli zasady nie maja sensu według mnie, to wcale nie oznacza, że tego sensu nie mają.
Bardzo dobra, ciekawa propozycja, chyba bardziej dla młodszych fanów Minecrafta, niż dla zaprawionych w boju starszych graczy, ale mogę się mylić ;) przenosi nas do ukochanego, kwadratowego świata. I nam rodzicom pozwala zrozumieć dlaczego od wielu lat Minecraft cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem i wywołuje fale zachwytu. Czekamy na kolejne publikacje tego typu =)
![]() |
Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik |
Mocno "pikselowa" wersja Robinsona Cruzoe. Mężczyzna (chłopak) budzi się w nieznanym miejscu. Początkowe anomalie wzrokowe przypisuje wypadkowi i ewentualnym obrażeniom. Ale nie. Okazuje się, że świat w którym się przebudził składa się z kwadratów. Mniejszych, większych, rozmazanych, niewyraźnych. Mało tego! Nie tylko świat dookoła, drzewa, krowy, słońce, woda i wyspa, na której się znalazł, ale także on sam – jest chodzącym skupiskiem kwadratów. Początkową dezorientację zaczyna zastępować coraz silniejsza chęć przetrwania, a zbliżający się zmrok a wraz z nim porcja przerażający stworów wymusza na bohaterze walkę o byt. Jak zakończy się ta dziwna przygoda? Gdzie się znalazł i czy przetrwa w tym dziwacznym, niewyraźnym i mocno odjechanym świecie? Te odpowiedzi tylko w Minecraft: Wyspa.
Rękoma i nogami. Broniłam się rękoma i nogami przed tym całym "majkraftem". Ale mój opór zdał się na nic w konfrontacji z zachwytem syna. I wiecie co? Już teraz wiem, że Minecraft nie jest taki zły. To jest niesamowicie rozwijająca, kreatywna i mądra gra. Jako że tkwimy mocno w fazie miłości do Minecrafta to kolekcja gadżetów rośnie w zastraszającym tempie. Maskotki, lego, gazety, figurki, piżama, skarpety... i to, z czego ciesze się najbardziej – książki! I to był strzał w dyszkę – łączymy codzienne wieczorne czytanie z ukochanym Minecraftem. Wyspa jest naszą pierwszą powieścią ze świata "pikselowego". Młody jest zachwycony. chociaż wiem, że 6 lat to nie target na tę powieść, ale na naszym przykładzie widać, że książkę może czytać nie tylko samodzielnie dziesięciolatek, ale także mama fana Minecrafta (odpowiednio tuningując pewne fragmenty i tłumacząc bardziej skomplikowane słowa).
Największym plusem tej powieści jest to, że nasze dziecko zna ten dziwny kwadratowy świat lepiej niż główny bohater (i lektor, czyli mama lub tata;)), który metodą prób i błędów, próbuje przetrwać, stworzyć, obczaić o co w tym wszystkim chodzi. Antoś od razu wiedział co powstanie z danych elementów w crafting table. Podpowiadał, ekscytował się tym, czy główny bohater przetrwa, przeżyje, zdąży przed nastaniem zmierzchu i wpadnie na Przecież-To-Logiczne pomysły =) Minecraft dostarcza także wielu lekcji o tym, że nie wolno się poddawać, że trzeba wierzyć w siebie, że niekiedy warto odpuścić, cofnąć się o krok, aby za chwile zrobić dwa kroki do przodu. Na bezludnej wyspie nie brak także przepięknych uczuć – przyjaźni i wsparcia ze strony najbliższych. Bardzo wzruszającym elementem był fragment, kiedy główny bohater osłabiony, wyczerpany z głodu zaczyna dostrzegać w swoich przyjaciołach – krowie i owcy – potencjalne pożywienie... ale nie jest w stanie, z moralnego punktu widzenia, dopuścić się takiego czynu. I szuka innych rozwiązań.
Zwyczajnie trzeba pogodzić się z faktem, że nawet jeśli zasady nie maja sensu według mnie, to wcale nie oznacza, że tego sensu nie mają.
Bardzo dobra, ciekawa propozycja, chyba bardziej dla młodszych fanów Minecrafta, niż dla zaprawionych w boju starszych graczy, ale mogę się mylić ;) przenosi nas do ukochanego, kwadratowego świata. I nam rodzicom pozwala zrozumieć dlaczego od wielu lat Minecraft cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem i wywołuje fale zachwytu. Czekamy na kolejne publikacje tego typu =)
A ja mam takie troszkę nietypowe pytanie 😉 Czy w tej książce są ilustracje? Bo zastanawiam się nad jej zakupem, ale wiem, że jednak bez ilustracji to młody nie będzie zachwycony 😉
OdpowiedzUsuńPytanie bardzo dobre! Nie - nie ma w tej powieści ilustracji. Niestety
Usuń- moim zdaniem niestety, bo mogłyby sie pieknie komponowac z trescią.