Przejście. Justin Cronin

TYTUŁ: Przejście
AUTOR: Justin Cronin
TŁUMACZENIE: Zbigniew Kościuk
WYDAWNICTWO: Albatros
GATUNEK: Fantastyka
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki Wydawnictwu Albatros

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik



Wirus. Mutacja. Apokalipsa.
Naukowcy z tajnej bazy armii amerykańskiej prowadzą badania nad rzadkim wirusem z boliwijskiej dżungli. Pragną opatentować sposób na długowieczność (oficjalnie) i stworzyć śmiertelnie niebezpieczną broń biologiczną (nieoficjalnie). Infekują dwunastu więźniów skazanych na karę śmierci i przeprowadzają obserwację. Ludzie zmieniają się w wirole blade, krwiożercze, odczuwające światłowstręt i niezwykle silne bestie przypominające wampiry.

Agent Wolfgast odpowiedzialny za "rekrutację obiektów badawczych" zaczyna mieć wątpliwości nad sensem "projektu Noe", ponieważ ostatnim etapem badań jest podanie wirusa sześcioletniej Amy. 

W wyniku splotu niefortunnych wydarzeń wirole wydostają się na wolność zabijając każdego, kogo spotkają na swojej drodze i tam samym doprowadzając do błyskawicznego rozprzestrzenienia się wirusa. W obronie przed zmutowanymi potworami Amerykański rząd decyduje się na radykalny krok użycie broni nuklearnej. 

92 lata później
Nieliczni, którzy ocaleli przez zagładą próbują przetrwać za nieustannie oświetlanymi murami izolowanych kolonii. Jednak zapasy paliwa są na wykończeniu, Paliwo to światło, światło odgania mrok, bo w mroku czyhają głodne i niebezpieczne wirole. Niewielka grupa ludzi postanawia wyruszyć w drogę, aby poszukać alternatywnego źródła energii i ocalić resztkę ludzkości przez zagładą. Impulsem do działania jest pojawienie się u bram kolonii kilkunastoletniej, niemej dziewczynki...

Nadzieja wywoływała ból. Właśnie tym była ta dziewczyna: bolesna nadzieją.

Dystopia made by Cronin to kawał solidnej, dopracowanej i ciekawej powieści. Wizja zagłady ludzkości oraz garstki ocalałych, która próbuje odbudować strukturę społeczeństwa, poprawić komfort życia ale przede wszystkim przetrwać. Człowiek po tak wielkiej klęsce biologiczno-nuklearnej usiłuje odzyskać nie tylko wiarę ale i sens istnienia. Cronin skupił się w swojej powieści głównie na skomplikowanych interakcjach międzyludzkich. 

Żyjemy i umieramy. Gdzieś po drodze, jeśli mamy szczęście, znajdujemy kogoś, kto pomaga nam dźwigać ciężar. 

Współczesny świat przestaje istnieć. Ludzie zaczynają od zera wraz z 90% społeczeństwa umiera gospodarka, handel, infrastruktura, technika. Autor w Przejściu szczegółowo opisuje w jaki sposób mieszkańcy Kolonii odbudowują wewnętrzne struktury, na nowo tworzą zalążek szkolnictwa, rolnictwa i wojska. Pominąwszy fakt, że Kolonia odgrodzona została od świata wysokim murem, na straży stoją wartownicy a każdej nocy zostają zapalone światła, które skutecznie odstraszają nieproszonych gości wydaje się zwyczajnym skupiskiem ludzi, w których dochodzi do sporów, rodzą się sympatie, antypatie, pojawiają się dzieci... A jednak nie należy zapominać, że w mroku czają się wirole. I właśnie ten element grozy nadaje powieści swoisty dynamizm, czego zabrakło mi w Bastionie Stephena Kinga, do którego Przejście jest wielokrotnie porównywane. W Bastionie bowiem zło ma wymiar duchowy, a w Przejściu bardziej namacalne, wyraziste. Wirole nie tylko dostarczają elementu grozy, ale odpowiadaj za większość zwrotów akcji sprawiając, że powieść jest wartka i dostarcza wiele emocji. Ale nie przez cały czas. Autor nie uniknął (w sumie, nie ma co się dziwić, wszak to 830 stron celulozy) dłużyzn, nudnych fragmentów i elementów mocno spowalniających akcję. 

Generalnie powieść można podzielić na trzy części: badanie nad wirusem i wybuch epidemii (najciekawsza, z umiejętnie budowanym napięciem); funkcjonowanie ludzkości po zagładzie oraz część będącą powieścią drogi. Teoretycznie powieść drogi niesie ze sobą największe natężenie akcji, jednak moim zdaniem to najsłabsza część Przejścia. Odnoszę wrażenie, że bohaterowie kręcą się w kółko, nieustannie zmieniając cel podroży i nie do końca wiedząc czego chcą. Jest zbyt chaotycznie i na siłę "ciekawie".

Nie do końca przekonała mnie "konwersacja na poziomie podświadomości" i prawie wszystkie elementy fantastyczne. Pojawiło się kilka urwanych wątków, ale nie poczytuje tego za mankament z racji tego, że Przejście to trylogia i zapewne wszystko się wyjaśni w kolejnych tomach.

Możesz wierzyć w co chcesz, ale twoja wiara nie uczyni tego prawdą.

Lektura Przejścia skłania do refleksji na temat sensu życia, determinacji i wierze w drugiego człowieka, w miłość, w prawdę. Człowiek, mimo iż na co dzień wykazuje symptomy autonomicznej jednostki stroniącej od ludzkości (idealnie obrazuje to tramwaj/autobus pasażerowie, o ile to możliwe, zajmują miejsca wolne, jak najdalej od innych), są zwierzętami stadnymi. W obliczu zagrożenia jednoczymy się. I to jest pocieszające, to jest piękne.

Z wielką ciekawością sięgnę po Dwunastu oraz Miasto luster (premiera jesienią 2019 roku).


Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik


Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik



Komentarze

Popularne posty