Mordercza rozgrywka. Ryszard Ćwirlej

TYTUŁ: Mordercza rozgrywka

AUTOR: Ryszard Ćwirlej
WYDAWNICTWO: Muza
GATUNEK: Kryminał
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza
 
Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik


 
"- Na własne potrzeby nosi się jedną flaszkę, no dwie, ale żeby cztery.
- A skąd pan wie, że cztery? - Kotlarek spojrzał badawczo na Olkiewicza.
- Bo dwie w torbie brzęczą, trzy grają, ale cztery i więcej to już cała orkiestra". 

No siema Teoś! Jak ja się za Tobą, hultaju, stęskniłam! Za tym wirtualnym (papierowym) odorem przetrawionego bimberku pomieszanego z papierosowym dymem podłych fajek. Bo Malboro to z rzadka. Z rzadka też w powieści zdarzał się stan trzeźwości i... powagi. Bo chociaż i trupy i zaginięcia i morderstwa z zimną krwią, to nie mogłam pozbyć się wrażenia, że to tak na żarty, dla uwypuklenia absurdów końcówki lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku.

Trzy (a nawet cztery) główne wątki i pozornie poplątana akcja. Mamy tutaj sprawę zaginionej studentki, zabójstwa piosenkarki na dancingu, partyjkę pokera, podczas której dochodzi do napadu oraz wątek sprytnego kierowcy autokarów, który do mizernej pensyjki dorabia sobie nielegalnym przemytem cennych ikon. Sporo tych zagadnień, ale, jak zagorzały czytelnik kryminałów (szczególnie zagorzały czytelnik kryminałów Pana Ryszarda Ćwirleja) doskonale wie - wszystkie te elementy połączą się w zgrabniutką i powabną całość, dając czytelnikom niemało satysfakcji i spore zaskoczenie na koniec.

"Mordercza rozgrywka" to już dziesiąte spotkanie z poznańskimi milicjantami. Na dokładkę (aż chce się napisać - "na zagrychę") do komicznej, a momentami groteskowej działalności milicjantów dostajemy wgląd w zaplecze działalności cinkciarzy, dorywczej szmuglerki oraz okazyjnej rozpusty i rozwiązłości w celach zarobkowych. W oparach podłych fajek i woni nielegalnie pędzonego bimberku poznańska milicja na czele z porucznikiem Teofilem Olkiewiczem, który przypadkowo stał się świadkiem dramatycznych wydarzeń  na dancingu, spróbuje rozwikłać zagadkę śmierci piosenkarki Jolki i tajemniczego Szweda oraz napadu na uczestników partyjki pokera z grubym hajsem w puli zwycięzcy.
 
"- No co tu się nawyrabiało - zapytał Teofila, siadając na fotelu po drugiej stronie stolika.
- Zabili jakąś babkę na dancingu - wyjaśnił Olkiewicz.
- Kto ją zabił? - zapytał z nadzieja w głowie Piotrowski.
- Morderca chyba. Ale kto dokładnie to ja nie wiem, bo nie widziałem dokładnie, gdyż akurat byłe zajęty".
 

Na "Morderczą rozgrywkę" trzeba spojrzeć z przymrużeniem oka. To jedyny sposób, aby można było polubić grubawego Teosia, który ani aparycją, ani inteligencją, ani tym bardziej polotem i zaangażowaniem w śledztwo nie grzeszy. Tylko chleje, kombinuje i korzysta z uciech życia doczesnego w każdym możliwym momencie także, a może zwłaszcza, w trakcie pracy;). 
 
PRL przez krzywe zwierciadło. Polska lat osiemdziesiątych w literaturze zdecydowanie należy do Ryszarda Ćwirleja. Specyficzny styl, upstrzony wulgaryzmami, nonsensami i specyfiką tamtych trudnych, ale i pięknych na swój sposób, lat. Seria "Milicjanci z Poznania" to już klasyka polskiej literatury kryminalnej. Prócz dosadnego humoru, wartkiej akcji Pan Ćwirlej nadal zaskakuje kryminalnymi intrygami. Do następnego spotkania Teoś ;)

Komentarze

Popularne posty