Harry Angel. William Hjortsberg

 TYTUŁ: Harry Angel

AUTOR: William Hjortsberg
TŁUMACZENIE: Robert Lipski
ILUSTRACJE: Maciej Kamuda
WYDAWNICTWO: Vesper
GATUNEK: Kryminał
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Vesper

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik


Prywatny detektyw - Harry Angel dostaje intratne acz tajemnicze zlecenie - odnaleźć zaginionego przed wojną piosenkarza - Johnny'ego Favorite. Zleceniodawcą tej sprawy jest enigmatyczny, piekielnie (!) bogaty Louis Cyphre. Kolejne tropy prowadzą Harrego w świat czarnej magii i satanistycznych obrzędów. Im bliżej rozwiązania zagadki i odnalezienia artysty, tym więcej niepokojących i niebezpiecznych rzeczy dzieje się w życiu osobistym detektywa. 

Miałam spore obawy związane z tą pozycją, z racji chociażby  nielubianych przeze mnie wątków dotyczących praktykowania voodoo i czarnej magii. Na szczęście "Harry Angel" okazał się bardziej "leniwym kryminałem" niż okultystycznym horrorem. Wątki grozy, przesycone obrzydliwymi praktykami czarnej magii są nieliczne. Hjortsberg postawił na powolne śledztwo kryminalne, deptanie w miejscu i sarkastyczny humor. Nie doświadczymy uderzeń adrenaliny i spektakularnych zwrotów akcji. Nie szkodzi, bo ta powieść rozgrywa się bardziej w sferze emocjonalnej niż realnej, co uwydatnia się w kontekście zakończenia tej historii. Zakończenia, które wywala z kaloszy. 
Na plus - klimacik, humor, plastyczne sceny mordobicia i kreacja głównej postaci, bo chociaż William Hjortsberg stworzył jednego z najbardziej irytujących bohaterów literackich ever, to i tak Harrego polubiłam. Zbędne były dla mnie szczegółowe opisy miejsc, ulic i budynków - rodem z drobiazgowego przewodnika po Nowym Jorku oraz mnogość wątków pobocznych i epizodycznych postaci. Fabuła zyskałaby na przejrzystości bez tych elementów. Jednak wszelkie niedociągnięcia rekompensuje finał tej historii. Szok i niedowierzanie! Dobrze, że Grady Hendrix w posłowiu potwierdził to, co wykoncypowałam, gdyż ponieważ byłam pewna, że zagalopowałam się w interpretacji. 
 
W mojej ocenie to bardzo dobra pozycja. Jestem na tak.

„Harry Angel” został zekranizowany w 1987 roku przez Alana Parkera. I jest to ponoć film na pograniczu wybitności. Przede mną.


Komentarze

Popularne posty