Jak dożyć setki. Julian Sobiech

TYTUŁ: Jak dożyć setki

AUTOR: Julian Sobiech
WYDAWNICTWO: Wielka Litera
GATUNEK: Literatura naukowa
Materiał reklamowy przy współpracy 
z Wydawnictwem Wielka Litera

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 


 
"Można by  zapytać: po co w ogóle jej dożywać?". Prościzna - żeby przeczytać wszystkie te książki, które absolutnie i bezsprzecznie przeczytać muszę. Myślę, że setka, no... opcjonalnie 120 lat, wystarczy ;)  
 
To nie jest kolejny poradnik z wytycznymi, których trzeba się ściśle trzymać, bo jeśli nie, to będzie źle!
Przede wszystkim autor odczarowuje dość przykry obraz starości - człowieka styranego życiem, z bagażem doświadczeń, chorób i zmartwień. A przecież to wiek, w którym, jak sam autor wspomina, więcej możemy, niż musimy. Dlaczego więc nie usprawnić naszego organizmu na tyle, żeby ten "drugi level" naszego życia sprzyjał realizacji planów odkładanych "na starość"? I właśnie o tym jest ta książka - o trosce o siebie. O inwestycji w zdrowie, która z duży prawdopodobieństwem wypłaci nam odsetki w późniejszych latach. Nie potrzeba tajemniczych kuracji, bolesnych zabiegów i drogich terapii. Wystarczy odrobina refleksji i samozaparcia.

"Życie to nie sprint, tylko maraton - tak samo jest z budowaniem zdrowych nawyków i praca nad swoją silną wolą".
 
IŚĆ, JEŚĆ, SPAĆ I DBAĆ. Autor w bardzo ciekawy sposób rozwija koncepcję tych czterech filarów, na których budujemy siebie. Nie trzeba katować się drakońskimi dietami, spędzać godzin w spoconych gatkach na siłowni. Niekiedy potrzeba tak niewiele, aby poprawić komfort naszego życia, a pierwszym krokiem do tej zmiany to uświadomienie sobie, że gdzieś popełniamy błąd. 
Tonalnie przekonuje mnie słowo klucz tej książki, jakim jest "HORMEZA" - czyli to dawka czyni truciznę. Innymi słowy ten sam czynnik może być zarówno szkodliwy jak i zbawienny dla naszego organizmu, a uwarunkowane jest to intensywnością działania tego czynnika i długością ekspozycji na tenże czynnik (z wodą i tlenem włącznie! Tak - zanotowano przypadki zatrucia woda i zatrucia tlenem!). Biegasz? Fajno, ale calm down, bez wypluwania sobie płuc i dramy, jeśli nie odhaczymy jednego treningu. Trzymasz dietę - fajnie, ale nie rób sobie wyrzutów i chłosty flagellum z metalowymi kuleczkami, bo skubnąłeś gryza czekolady.

Myślę, że Pan Julian się nie obrazi, jeśli napisze, że... lubię gościa ;) (zwłaszcza za to, że wyjaśnia bardzo ważna kwestię: życie społeczne podporządkowano NIESTETY pod ludzi z chronotypem "skowronek" i że sowy mają TRUDNIEJ! I bynajmniej nie znaczy to, że osoba wstająca o 9:00 jest leniwcem, a ta wstająca skoro świt o 6:00 to pracuś). 
Nie dość, że autor mądrze mówi/pisze to na dokładkę ciekawie, z pasją, bez zadęcia i naukowego bełkotu. Nie znaczy to, że Pan Sobiech skupia się na tym, żeby było fajnie, śmiesznie i leciutko. Wszystkie omawiane przez Sobiecha zagadnienia mają swoje potwierdzenie w naukowych eksperymentach, o czym świadczy pokaźna ilość przypisów do rzetelnych badań naukowych. Ogrom wiedzy, posłużę się kolokwializmem - upchany na niecałych 300 stronach. Autor ma nie tylko obszerna wiedzę i doświadczenie zawodowe, ale przede wszystkim rzadki dar umiejętnego przekazania tej wiedzy laikom. Zwraca szczególna uwagę na potęgę diagnostyki - czyli badać, badać i raz jeszcze badać! Absolutne minimum to raz w roku. Możemy sobie chojrakować i kozaczyć, ale bez fundamentalnej wiedzy o tym, jak się miewa nasz środeczek, nie zajdziemy daleko.

Czytajcie. Na serio warto! A jeśli nie przekonałam, to odsyłam na instagramowy kanał Pana Juliana #jakdozycsetki - wpadniecie po uszy. Gwarantuję ;)




 

Komentarze

Popularne posty