Zaginione z Willowbrook. Ellen Marie Wiseman

TYTUŁ: Zaginione z Willowbrook

AUTOR: Ellen Marie Wiseman
TŁUMACZENIE: Ewa Borówka
WYDAWNICTWO: MOVA
GATUNEK: Kryminał/Thriller 
Materiał reklamowy przy współpracy z Wydawnictwem MOVA

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 


 
Najpierw szok, niedowierzanie i gniew. Potem lekkie zaciekawienie. A później już tylko znużenie i chęć jak najszybszego skończenia tej "inkredibul" historii...
 
Ponieważ nie skusiłam się aby wnikliwie przeczytać opis fabuły ogromnym zaskoczeniem był dla mnie twist fabularny, w którym Sage z zatroskanej siostry poszukującej prawdy o swojej bliźniaczce Rosemary, zostaje pensjonariuszką Willowbrook. Nie jest to żaden spojler, tylko opis wydawcy. I właśnie ten fragment jest najbardziej fascynujący i ciekawy. Próba przetrwania w tym nowojorskim ośrodku dla dzieci z niepełnosprawnościami intelektualnymi zakrawa na, nomen omen, szaleństwo. Osoby przebywające na terenie tego zakładu trudno nazwać pensjonariuszami, gdyż warunki w jakich przyszło im funkcjonować dalekie były od najmarniejszych standardów akceptowalnych dla człowieka. 

Najmocniejszą stroną tej powieści są fabularyzowane fakty na temat funkcjonującego od 1947 roku do 1987 r. Willowbrook State School. Docelowo miała to być szkoła dla dzieci z niepełnosprawnościami. W rzeczywistości był to zakład, który z placówką dydaktyczną miał niewiele wspólnego. Eksperymenty medyczne, przemoc psychiczna, fizyczna, nadużycia wszelkiego kalibru. Głód, brud, molestowanie. I brak opieki medycznej. To właśnie te opisy wywołały wspomniany szok niedowierzanie i narastający gniew.
Kiedy Sage zostaje przymusowo zamknięta na oddziale Willowbrook poznajemy od środka to, jak wyglądali pacjenci, w jakich warunkach egzystowali i w jaki sposób się nimi "opiekowano". Jednak im dalej w las tym bardziej autorkę ponosiła sensacyjna fantazja. Pojawia się tajemniczy morderca, odnalezione zostają zwłoki, rozpoczyna się mocno kulejące śledztwo. Szkoda, że autorka wplątała i siebie i czytelników w intrygę kryminalną, bo pierwsza część powieści będąca fabularyzowanym reportażem była naprawdę wstrząsająca i mocno oddziaływała na emocje i psychikę czytelnika.
Niestety osią fabuły była historia Sage i Rosemary oraz wątek kryminalny, który kompletnie mnie nie przekonał. Dochodzi jeszcze kwestia powtarzalności dialogów i ich jałowości. 

No szkoda. Ja się trochę zawiodłam oczekując głębokiej i poruszającej powieści, ale w pełni rozumiem opinie osób zachwyconych "Zagionionymi z Willowbrook". Bo tak powieść może się podobać miłośnikom kryminałów. I tego Wam życzę ;) 

 

Komentarze

Popularne posty