Zapomniane niedziele. Valerie Perrin

 TYTUŁ: Zapomniane niedziele 

AUTOR: Valerie Perrin
TŁUMACZENIE: Joanna Prądzyńska
WYDAWNICTWO: Albatros 
GATUNEK: Literatura piękna 
Materiał reklamowy przy współpracy 
z Wydawnictwem Albatros

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 

Justine jest wydrążona w środku. Pusta. I nie do końca wiadomo, czy za tę pustkę odpowiedzialna jest tragiczna przeszłość, wychowanie przez "bezbarwnych" dziadków,  wyzuta z emocji codzienność czy podskórnie wyczuwalna aura tajemnic, która spowija niemal każdą płaszczyznę jej życia. Prawdopodobnie wszytko to razem zmieszane. I mocno wstrząśnięte...

Dlatego z tak wielkim zapałem Justine chwyta się opowieści ludzi starszych. Opowieści ludzi, którzy żyją wspomnieniami i przeszłością, bo teraźniejszość to samotne dni, pełne bólu tęsknoty i zapomnienia, a przyszłość to już tylko śmierć...

"Kiedy starzy bliscy odchodzą, kończą się wyrzuty sumienia. To skomplikowane. Ich rodziny czują smutek, ale też ulgę".

Justine pracuje w domu opieki "Pod Hortensjami". Dwudziestojednoletnia Justine "wypalona życiowo" właśnie dzięki rozmowom z podopiecznymi odkrywa, że świat skrywa wiele tajemnic i piękna. Jak się okaże - także w jej życiu.

"Dlaczego wszystko się zdarza wtedy, gdy człowiek już stracił nadzieję? Dlaczego wszystko jest kwestią chwili?"

To jedna z tych powieści, które czyta się zachłannie, połyka słowa, rozkoszuje się ich smakiem, a jednocześnie tak bardzo nie chce się jej skończyć. Zjeść ciastko i mieć ciastko.

"[...] są parą, która się ciągle dotyka, nie dotykając się. Tak jak ludzie, którzy się naprawdę kochają".

"Zapomniane niedziele" włączyły we mnie program prania z podwójnym wirowaniem - emocje, słowa, wspomnienia, kotłują się w głowie, a potem wirują, wirują, wirują... Te kilka wzajemnie przenikających się historii pozostawia czytelnika w stanie permanentnego rozedrgania. I do tego efektu wcale nie potrzeba mnóstwa epitetów, barwnych metafor. Zwykłe słowa, zwykłe zdania. Siła świetnego stylu tkwi w prostocie. I Perrin po raz kolejny udowodniła, że to właśnie proste słowa mają potężną moc. 

 
"- Dzień dobry, panie Girardot, jak pan się czuje?
- Moja żona umarła.
- To było już dawno temu.
- Wie pani, jeśli się utraciło osobę, którą kochało się najbardziej na świecie, to ona umiera codziennie".

 

Doskonała powieść. Rezonująca. Absolutnie zachwycająca. Łamiąca serce. 

Komentarze

Popularne posty