Srebrna kość. Andriej Kurkow

 TYTUŁ: Srebrna kość

AUTOR: Andriej Kurkow
TŁUMACZENIE: Agnieszka Matkowska
WYDAWNICTWO: Noir sur Blanc
GATUNEK: Literatura piękna/ Powieść detektywistyczna?
Materiał reklamowy przy współpracy 
z Wydawnictwem Noir sur Blanc

 

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 

 

"Srebrna kość" zachwyca klimatem, chociaż "[...] pełna zwrotów akcji i ironii powieść detektywistyczna" z pewnością to nie jest ;) 

Rzecz dzieje się w 1919 roku. Na nękanych rewolucyjną zawieruchą ulicach Kijowa dochodzi do brutalnych starć, zatrzymań i gwałtownych ataków agresji nierzadko zakończonych śmiercią uczestników. Tak właśnie, z rąk Kozaków, ginie ojciec głównego bohatera - Samsona, a on traci w walce ucho. Samotny, okaleczony musi na nowo poukładać trudną rzeczywistość. Splot wypadków sprawia, że zostaje przyjęty do milicji i weźmie udział w nietypowym śledztwie. 

Z kart powieści kipi ironia podsycona absurdem. Perypetie głównego bohatera, dialogi, postaci i komizm sytuacyjny sprawiają, że powieść czyta się jak rasową groteskę. Przypadkowe konfiskaty mienia, tona papierologii, przyjęcie do milicji ad hoc - bo akurat wolne biurko, dokwaterowania. I chociaż podskórnie wyczuwa się specyficzny humor autora, to jednak nijak z tej komedii omyłek śmiać się nie mogłam. Bo równolegle zdajemy sobie sprawę, że tak po prostu było i nie jest to fikcja, obraz z krzywego zwierciadła - te napaści na ulicach, leżące na ulicach ciała, samowolka w milicji, dostosowanie prawa do własnych potrzeb. No nie śmieszy. Akurat wątek kryminalny to najsłabszy "punkt programu", wtłoczony nieco na silę, aby napędzić akcję. Żadnych zwrotów akcji nie zarejestrowałam, ominął mnie też spektakularny koniec zagadki ;) i bardzo irytowała ilość wykrzykników. Nie zmienia to faktu, że książkę przeczytałam w dwóch ratach (być może, gdyby nie rozpoczęta akcja porodowa, byłaby to powieść przeczytana na raz :)). Mam zatem ogromny sentyment do tej powieści czytanej prawie na porodówce ;). Zdecydowanie odradzam osobom, które nastawiają się na rasowy kryminał retro i zezują w stronę wspomnianego przez wydawcę Sherlocka Holmesa. Mnie bardziej pasuje tutaj wspomnienie o Józefie K. i ogromie absurdów, niedopowiedzeń i ludzkich tragedii. 

"Nie da się nie zabijać w ciemności. Przecież nie widziałem gdzie strzelam!".

Motyw zawartości puszki - fenomenalny!, intrygujący i mocno symboliczny - przypuszczam, że odegra niebagatelną rolę w kolejnym śledztwie. Bo nie tylko ściany mają uszy ;).

Z przyjemności przeczytam kolejny tom tej serii.

Komentarze

Popularne posty