Żądlak. Robert McCammon

 TYTUŁ: Żądlak 

AUTOR: Robert McCammon
TŁUMACZENIE: Sławomir Kędzierski 
WYDAWNICTWO: Vesper
GATUNEK: Fantastyka 
Materiał reklamowy przy współpracy 
z Wydawnictwem Vesper





Siadaj McCammon! Dwója!

Co tu się naodwalało to ja pier... motyla noga!

W zapyziałym miasteczku Inferno ląduje statek kosmiczny. Odwieczni wrogowie z lokalnych gangów na momencik wciskają pauzę, bo wszyscy mieszkańcy, jak jeden mąż, muszą spiąć poślady w walce z obcym. Z Żądlakiem. 

No nie. Nic mi nie zagrało w "Żądlaku". Jakby pisał go ktoś inny, nie Robert McCammon... 

Nie do końca ratuje sytuację fakt, że powieść po raz pierwszy ujrzała światło dzienne w latach osiemdziesiątych. Schematyczność, bazowanie na tanich chwytach zwłaszcza w kontekście kreacji postaci, która, skądinąd, i tak nie jest zbyt zachwycająca. Brak tego, do czego McCammon już nas przyzwyczaił - pogłębiona analiza psychologiczna bohaterów, skomplikowane realcje między postaciami. 
Wartka akcja nigdy nie była mocną stroną w powieściach McCammona, a w "Żądlaku" to prawdopodobnie ten dziki pęd gonitwy Dofin i Żądlaka docelowo miał nadać powieści rytm. Nieskutecznie. Z gmatwaniny postaci, z której czytelnik wykaraskał się po prawie 100 stronach wpada w gmatwaninę nieudolnie budowanego napięcia i akcji.

Mogłabym tę krytykę i brak zachwytu zgonić na tematykę - przybysze z kosmosu, ufo i inne takie takie nigdy nie były bliskie memu serduszku 😎😉 ale o inwazji obcych można napisać naprawdę kawał dobrej historii, co udowodnił Stefan w "Łowcy snów" albo Jack Finney w "Inwazji porywaczy ciał". 

W "Żądlaku" pojawia się kilka "błysków" niewątpliwego talentu McCammona. Dynamiczne dialogi, które na tle całej powieści wypadają naprawdę nieźle. No i mnóstwo takich drobnych, pozornie nudnych scen, które ujawniają kunszt literacki autora, jak chociażby wieszak na krawaty. Potwornie smutny fragment, w którym główny bohater Cody, bad boy mający na wszystko wywalone w przypływie nadziei na poprawę relacji daje ojcu - alkoholikowi własnoręcznie zrobiony wieszak na krawaty...

"Żądlak" to na tę chwilę (i oby tak pozostało 😉) najsłabsza powieść w dorobku McCammona. Szczęście, że nie od niej zaczęłam przygodę z twórczością autora, bo po kolejne prawdopodobnie bym nie sięgnęła. I to byłaby niepowetowana strata. 

Komentarze

Popularne posty