Karuzela. Agnieszka Lis

TYTUŁ: Karuzela
AUTOR: Agnieszka Lis
WYDAWNICTWO: Czwarta Strona
GATUNEK: Literatura obyczajowa

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Naprawdę bardzo mi przykro, bo bardzo chciałam aby ta książka mnie zachwyciła... Ale nie zachwyciła =( Owszem, to bardzo smutna historia, bardzo ważna (bo powinno się zarówno pisać jak i czytać o tematach trudnych, bolesnych) ale opowiedziana w bardzo nieciekawy, monotonny sposób.

Renata jest mamą na pełen etat. Mąż zapracowany, nieobecny, cały dom na głowie Renaty. Dlatego jej nagła utrata energii, brak siły i przewlekłe osłabienie nie jest dla niej niczym alarmującym. Dzieciaczki do szkoły, zakupy, obiad, sprzątanie, dzieciaki ze szkoły, podanie obiadu, sprzątanie po posiłku, odrabianie lekcji, mycie dzieciaków, przygotowanie dzieciaków do snu. I dbanie o męża. Prawdziwa kura domowa z bateriami duracell... Ale to osłabienie układu immunologicznego nie jest zwykłym przeziębieniem... Diagnoza jest wstrząsająca. Białaczka. Choroba Renaty, trzydziestopięcioletniej, żywiołowej kobiety to cios. Dla niej, dla jej męża i dla całej rodziny. Czy Renata wyzdrowieje? Jak w obliczu tragedii zachowa się Mateusz zabiegany mąż?

Autorka podjęła się rozwinięcia bardzo trudnego tematu choroby młodej kobiety, matki trójki dzieci, przykładnej żony, dobrego człowieka. Jednak styl, monotonne opisy przygotowania posiłków, sprzątania ze stołu, odrabiania lekcji, planu zajęć dzieci Renaty spłyciły tę historię... za dużo, za nudno, za drobiazgowo. Zamiast tych banalnych opisów najchętniej przeczytałabym co czuła Renata, co czuł Mateusz, co czuły dzieci... Bo to o uczucia, o dylematy, wewnętrzne rozterki chodzi, a nie czy babcia Krysia na obiad zrobi kopytka czy pierogi. Zabieg drobiazgowej charakterystyki zapewne miał uświadomić czytelnikowi jak wiele na głowie ma Renata/kobieta/gospodyni domowa. Bo bycie mamą i żoną to nie tylko obiad i pranie... to trzymanie cały dom w ryzach. Jednak taka ilość opisów była zbędna. Podobnie jak retrospektywne wtręty z młodości Renaty. Powieść zdecydowanie zyskałaby, gdyby usunąć kilkadziesiąt stron... 

Wreszcie widzę jaki masz piękny kształt głowy. Zawsze go ukrywałaś pod włosami.

Potężna gabarytowo pozycja, a ja znalazłam tylko jeden piękny cytat... Opis kolejnego posiłku, prac domowych Krzysia, problemów Anny i dylematów przyjaciółki Renaty były po prostu nużące.

Jestem bardzo wrażliwa osobą, ale wierzcie lub nie, nie uroniłam przy tej książce ani jednej łzy.

Komentarze

Popularne posty