Tańcząc na rozbitym szkle. Ka Hancock
TYTUŁ: Tańcząc na rozbitym szkle
AUTOR: Ka Hancock
TŁUMACZENIE: Magdalena Filipczuk, Michał Filipczuk
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
GATUNEK: Literatura współczesna
![]() |
Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik |
Lucy, każde małżeństwo to taniec, czasem kłopotliwy, czasem dający wiele radość, a przez większość czasu po prostu spokojny. Z Mickeyem zaś czasami będziesz musiała tańczyć na rozbitym szkle. Pojawi się cierpienie.
Aż chce się zacząć od napisania: choroba afektywna dwubiegunowa i rak piersi, ale jakim prawem choroby mają definiować, charakteryzować człowieka? Szalony, wrażliwy, odważny Mickey spotyka na swej drodze przepiękną i prawdziwe dobrą Lucy. Zakochują się w sobie i chociaż absolutnie wszytko krzyczy do nich "ten związek nie ma szans!" oni z pełną świadomością zaczynają swój taniec. Raz jest to dystyngowany walc z perfekcyjną ramą oraz powabnym krokiem wypełniający normalnością i zwyczajnością każdy dzień. Czasem to porywające tango, pełne uniesień, miłości i czułości płynnie przechodzącej w seksualne uniesienia. Czasem jest to pełna swobody i uśmiechów cha-cha. Ale bywa i tak, że każdy krok przynosi ból, każdy krok rani serce, rani umysł. Ale nawet bardzo ostre odłamki szkła nie są w stanie przerwać ich porywającego tańca przez życie. Bo oni mają swój zestaw reguł, których trzymają się kurczowo, którym są wierni i dzięki którym nic nie jest w stanie ich zatrzymać. Żadne z nich nie łamie skrupulatnie wynotowanych zasad... ale łamie je ktoś inny. Ktoś wyjątkowy, ktoś, kto nie miał prawa się pojawić. Dziecko.
Ka Hancock zaserwowała czytelnikowi mieszankę wybuchową największych nieszczęść świata. Chora kobieta, chory mężczyzna, chore ciało, chora psychika.
Brał
leki na utrzymanie zrównoważonego nastroju, zwykły węglan litu, czasem
Depakote, a często jedno i drugie. Zażywał też Risperdal, dzięki któremu
nie słyszał głosów, Neurotin, dzięki któremu nie miał drgawek po
Risperdalu, Symmetrel, zwalczający symptomy podobne do symptomów choroby
Parkinsona, które mogą pojawiać się w następstwie zażywania Depakote,
Propranolol, zapobiegający drżeniu ciała i Benadryl przeciwdziałający
sztywnieniu mięśni, będącymi następstwem owego drżenia. Ponadto brał
Klonopin, a na bezsenność Ambien. Nie liczę antydepresantów, które
włączano, kiedy zachodziła taka potrzeba.
I między tym ogromem leków, problemów, epizodów maniakalnych, remisji pojawia się dziecko, którego być nie powinno. Ta historia nie może zakończyć się happy endem. A jednak przez nasze łzy przebija się cień uśmiechu.
Ka Hancock zaserwowała czytelnikowi mieszankę wybuchową największych nieszczęść świata. Chora kobieta, chory mężczyzna, chore ciało, chora psychika.
Najbardziej przerażającym słowem wcale nie jest "rak" lecz "metastaza" – przerzut.
I między tym ogromem leków, problemów, epizodów maniakalnych, remisji pojawia się dziecko, którego być nie powinno. Ta historia nie może zakończyć się happy endem. A jednak przez nasze łzy przebija się cień uśmiechu.
Autorka w sposób bardzo delikatny i rzeczowy przedstawia życie okaleczonych przez chorobę osób. Bez zbytniej ckliwości kreśli nam obraz wspaniałej, wytrwałej i pełnej przeszkód miłości. W tle widzimy, jak wiele rys pozostawiają następujące po sobie fazy cyklofrenii ale jednocześnie podziwiamy wiarę Lucy w to, że każda rysa to dowód na niezłomność ich małżeństwa.
Tańcząc na rozbitym szkle bardzo długo pozostanie w mej pamięci jako książka, która pokazuje prawdziwy wymiar wielkiej miłości i poświecenia w imię miłości właśnie.
Tańcząc na rozbitym szkle bardzo długo pozostanie w mej pamięci jako książka, która pokazuje prawdziwy wymiar wielkiej miłości i poświecenia w imię miłości właśnie.
Komentarze
Prześlij komentarz