Ta, która musi umrzeć, David Lagercrantz

TYTUŁ: Ta, która musi umrzeć
AUTOR: David Lagercrantz
TŁUMACZENIE: Inga Sawicka
WYDAWNICTWO: Czarna Owca
GATUNEK: Kryminał
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarna Owca

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

[mała dygresja]
Z całym szacunkiem, ale nie należę do tych oburzonych osób, które z niesmakiem, a wręcz jawną wrogością, patrzą na Lagercrantza, który "śmiał tykać i kontynuować sagę Millennium". Odcinanie kuponu popularności serii? Nabijanie sobie czytelników za pomocą sławnego nazwiska kolegi? I myślicie, że Lagercrantz nie zdawał sobie sprawy, że i tak jest na przegranej pozycji, i tak wciąż będzie słyszał "to już nie jest to samo", "czytam tylko przez sentyment...". Sorry, ale ja gościa podziwiam, bo ja bym się na taką fuchę wypięła.  
[koniec małej dygresji]


"Co nas nie zabije" było bardzo dobrym kryminałem i dobrą kontynuacją... I mimo mojej sympatii do autora nie mogę napisać tego samego w stosunku do "Tej, która musi umrzeć". Bo jest to przeciętny, co najwyżej dobry kryminał.

Sztokholm. Centrum miasta. Wszystko wskazuje na to, że śmierć bezdomnego miała wyglądać na samobójstwo, a nim nie była. W kieszeni puchowej kurtki lekarka sądowa odnajduje wizytówkę Mikaela Blomkvista. Początkowo dziennikarz nie jest zainteresowany sprawą, nie kojarzy mężczyzny i jedyne czego pragnie to odpoczynek. Myślami wciąż jest z Lisbeth, która niespodziewanie uciekła z mieszkania i zaszyła się w nikomu nieznanym miejscu planując ostateczną konfrontację z siostrę Camilą.

To właśnie tajemnicza śmierć bezdomnego mężczyzny oraz zemsta Salander na siostrze stanowią oś kryminalnej intrygi. O ile ta pierwsza mogłaby zaskoczyć, bo sięga polityki, układów, spisku na wyższym szczeblu władzy i bardzo intrygującej wyprawy na Mount Everest, o tyle planowanie zemsty i próba wdrożenia jej w życie przez Lisbeth sprowadza się do nawalanki rodem z kiepskiego filmu akcji... Niestety nie jest ani wiarygodna, ani pasjonująca. Szkoda, że sprawa, w którą wikła się Blomkwist także rozczarowuje. Powieść ratuje jedynie tło obyczajowe już samo spotkanie z lubianymi bohaterami napawa optymizmem i pozwala przymknąć oko na niezbyt zajmujący i spektakularny wątek kryminalny... ale przecież mamy w reku kryminał, a nie "podboje miłosne Salander i Blomkvista"... 

Mimo, iż intryga do najznakomitszych nie należy, to akcja jest dynamiczna, cały czas coś się dzieje. Nie nudzimy się czytając "Tę, która musi umrzeć" ale i nie przeżywamy ekscytacji i palpitacji serducha. Całość napisana bardzo dobrym, lekki stylem Lagercrantz już dawno pokazał, że pisać potrafi, ale w tym tomie, podobno zamykającym serię Millennium, pokazał także, że Lisbeth i Mikael już mu się solidnie znudzili...

Fani serii z pewnością skuszą się na tę powieść. I słusznie na kolana nie powali, ale usatysfakcjonuje zwłaszcza wątkiem obyczajowym i perypetiami dwóch tak mocno lubianych bohaterów.

Komentarze

  1. Zatem warto przeczytać całą serię, właśnie mam w planach i już zarezerwowałam sobie w bibliotece pierwszą część Millennium :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę, że Millenium przed Tobą <3 fenomenalna seria =)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty