Koniec samotności. Janusz Leon Wiśniewski
Janusz Leon Wiśniewski o miłości pisać potrafi. I chociaż nie każdy lubi jego lekko patetyczny, poetycki styl to akurat charakterystyka trudnych międzyludzkich reakcji stanowi fundament jego powieści. Tej także... Ale co z tego, że fundament solidny, skoro cała reszta jest tak... nużąca... "Koniec samotności" ma jedną wadę – jest przerażająco nudna.
TYTUŁ: Koniec samotności
AUTOR: Janusz Leon Wiśniewski
WYDAWNICTWO: Wielka Litera
GATUNEK: Romans
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Wielka Litera
![]() |
Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik |
Osią powieści jest kiełkująca miłość Jakuba i Nadii. Jakub – romantyczny, wrażliwy, z pokaleczoną duszą i złamanym sercem. Nadia – dziewczyna po przejściach, niespokojny duch, który często ucieka w wyimaginowany świat pełen miłości, dobra i zrozumienia. Poznali się w pewnym sensie dzięki internetowi – Jakub montował internetowe łącze w klasztorze, w którym Nadia dokonywała prac konserwatorskich.
Spoiwem łączącym fabułę "Końca samotności" z "Samotnością w sieci" jest książka, która czyta Nadia...
Wiśniewski w bardzo ciekawy sposób połączył te dwie historie miłosne – włożył w dłonie głównej bohaterki – Nadii – książkę, która w zadziwiająco wiarygodny sposób koreluje z rzeczywistością. Prócz rozkwitającej miłości czytamy zatem także o poszukiwaniu odpowiedzi i prawdy na temat bohaterów "Samotności w sieci". Jednak intensywność romantycznych powiewów, egzystencjalnych rozważań oraz dygresji wszelakiej maści zabijają akcję powieści. Nie pomaga fakt, że bohaterowie są tacy nierealni, pływają w bańce romantyzmu wysoko nad powierzchnią wiarygodnej rzeczywistości. I chyba właśnie to "spijanie z dzióbków", to roztrząsanie kwestii metafizycznych i wspólne zatapianie się w odmętach miłości mnie pokonało. Jeszcze do niedawna napisałabym, że nie mam duszy romantyka i takie historie są po prostu nie dla mnie... Ale nie, wiem, że o miłości można pisać pięknie nie używając wykwintnych metafor, podniosłego tonu i okapujących słodyczą epitetów.
O miłości nie świadczy ilość godzin spędzonych na przyglądaniu się śpiącej ukochanej, ani o tym ile razy dziennie mężczyzna całuje opuszki palców swej wybranki. Ekstazy nie wywołuje zapach kobiecych włosów, a kobieta nie chodzi całymi dniami z egzaltacją w męskiej koszuli. Dla mnie miłość jest czymś innym, mniej symbolicznym, bardziej dogłębnym, spontanicznym i pełnym niepohamowanego śmiechu z głębi bebechów. Tutaj dominowała melancholia, zaduma i subtelność. Dlatego relacja miedzy Jakubem a Nadią nie porwała mnie, nie wzruszyła, ale wręcz irytowała.
"Miłość wcale nie jest symetryczna czy asymetryczna. Na całe szczęście. Bo jeśli ktoś za swoja dobroć oczekuje podobnej dobroci, to nie jest miłość, tylko biznes".
Reasumując: niestety "Koniec samotności" nie poruszył mnie, nie wciągnął w świat skomplikowanych relacji międzyludzkich i nie wzbudził zainteresowania. Nawet dość spektakularne zakończenie skwitowałam wzruszeniem ramion.
Książka tylko dla osób, które lubią niespieszne dryfowanie po fabule.
Komentarze
Prześlij komentarz