Rozgrywka. Allie Reynolds

TYTUŁ: Rozgrywka

AUTOR: Allie Reynolds
TŁUMACZENIE: Robert Waliś
WYDAWNICTWO: Albatros
GATUNEK: Thriller
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Albatros

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 


Ostatni raz tak potężny rozdźwięk między opiniami o książce obserwowałam przy "Dziewczynie z pociągu" 😁 dwa obozy - czytelnicy zachwyceni i rozczarowani. Ja jestem zdecydowanie w tej pierwszej ekipie.

Grupa przyjaciół spotyka się w opuszczonym schronisku. To ich pierwsze spotkanie od wydarzeń sprzed dekady, kiedy to Saskia - ich koleżanka - zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Najwyższy czas dowiedzieć się co przydarzyło się Saskii. To z pozoru niewinne spotkanie przerodzi się w morderczą walkę o prawdę i walkę o życie.

Na snowboardzie znam się mniej więcej tak, jak na fizyce kwantowej. Czyli w ogóle. I interesuje mnie mniej więcej w takim samym stopniu - czyli w ogóle. Allie Reynolds zrobiła coś niebywałego - w tak zmyślny sposób poprowadziła fabułę, tak plastycznie opisała miłość do snowboardu, że nawet taki antagonista sportów zimowych jak ja poczuł te emocje, tę pasję, adrenalinę buzująca we krwi podczas wykonywania skoków i wjeździe na rynnę. Już tutaj Reynolds zarobiła plusa giganta. Później było tylko lepiej. Fantastyczny, klaustrofobiczny klimat, konsekwentne odkrywanie kolejnych tajemnic i potęgowanie napięcia dzięki retrospekcjom. Autorka w bardzo ciekawy sposób wykreowała postaci, ze szczególnym naciskiem na główną bohaterkę - Millę, której za Chiny Ludowe nie mogłam polubić. Irytująca egocentryczka, która podejmowała głównie złe decyzje . I tutaj też ukłon dla autorki, bo nie każdy pisarz ma odwagę obsadzić w roli głównej rozkapryszonego babsztyla, którym ma się ochotę potrząsnąć i kopnąć w rzyć. 
 
Chociaż relacje między Millą, Curtisem, Dalem, Heather, Brentem i Saskia przypominały z deczka brazylijska telenowele (ona go kocha, on ją też, ale całował się z tamtą, a tamta przespała się z tym, chociaż czuła pociąg do tamtego, bo nie chciała się angażować, tamten poczuł się urażony, ale pocieszył się w ramionach blondyneczki, blondyneczka się w nim zakochała, ale on tak naprawdę kochał tamtą) to i tak z zadziwiającą (nawet mnie) uwagą śledziłam te romanse, toksyczne relacje, związkowe niewypały i trójkąty. 
 
Mottem "Rozgrywki" z powodzeniem mogłoby być "po trupach do celu". Czytelnik zostaje poczęstowany ogromną dawką pasji połączonej z obsesją, konsekwentnym dążeniem do celu i zaślepieniem wynikającym z marzeń i oczekiwań. 

Doskonały thriller, pełen zaskakujących zwrotów akcji, nieprawdopodobnych rozwiązań (ociupinkę zbyt nieprawdopodobnych, ale przymykam oko na tę fantazję autorki;)) i ciekawej kreacji bohaterów. A to wszystko osadzone w opuszczonym schronisku gdzieś na wygwizdowie w Alpach.

Bardzo polecam. Czekam na kolejne powieści Reynolds, bo, proszę ja Was, to był debiucik. Zacny debiucik, który rozbudza apetyt na więcej.

Komentarze

Popularne posty