Miłość to nie grzech. Roma J. Fiszer

TYTUŁ: Miłość to nie grzech

AUTOR:Roma J. Fiszer
WYDAWNICTWO: Luna
GATUNEK: Powieść obyczajowa
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Luna
 
Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik



 
Panika. Rozszerzone źrenice, otwarte usta, zatrzymanie się w pół kroku, strach w oczach - czysta panika. Tak właśnie zareagowała moja Mama na wieść o tym, że zgłosiłam ją jako recenzentkę najnowszej powieści pani Fiszer.
"Anka, czyś ty oszalała? Ja nie umiem!Ty zrecenzuj! A możemy tak udawać, że niby ja napisała, a tak naprawdę Ty napiszesz?"
"Nie. Dasz radę, nie panikuj Janina!"


I, kurde, pluję sobie w brodę, że nie nagrałam tego, co Mama mówiła na temat powieści "Miłość to nie grzech", bo w to opowiadanie włożyła tyle emocji, tyle pasji, i takiej fajnej radości z przeczytanej lektury, że nie wiem, czy w słowie pisanym uda mi się wtłoczyć chociaż połowę tej maminej euforii i czy poczujecie to samo co ja - że książka potrafi tak pięknie współgrać z człowiekiem. Że te czarne małe literki na białej kartce działają jak wehikuł czasu i środki halucynogenne jednocześnie. Myślę, ze najuczciwiej będzie jeśli w miarę wiernie przepiszę tę moją rozmowę z mamą w formie dialogu właśnie:

Ja: No i jak, gotowa jesteś, aby napisać recenzję?
Janina: No coś ty! Nigdy nie będę gotowa, wiesz, że ja pól nocy nie spałam i obmyślałam sobie zdania. I co mi z tego niespania wyszło, jak nic nie wymyśliłam?
 
Ja: Jak to nie wymyśliłaś, tzn, że nie podobała Ci się ta książka?
Janina: Oczywiście, że mi się podobała. Wiesz co jest nieprawdopodobne? Jak to czasami książka potrafi odnaleźć człowieka. Bo Ania! Przecież to historia o Gdyni! Mojej ukochanej Gdyni! Wiesz, że to tak naprawdę bardzo młode miasto? (Ostatnio w "1 z 10 było pytanie, które miasto jest starsze - Szczecin czy Gdynia? I ja wiedziałam!) W życiu bym nie przypuszczała, że to trochę ponad stuletnie miasto! Miasto do którego wyemigrowała rodzina twojego taty w poszukiwaniu pracy. I właśnie dlatego to do Gdyni pojechaliśmy w podroż poślubną w czerwcu. I to w Gdyni po raz pierwszy ty i Wiktor (brat) zobaczyliście morze, tam jeździliśmy na wakacje. Ale odbiegam od tematu. Bo "Miłość to nie grzech" to historia miłości Elwiry i Krzysztofa, ale właśnie na tle Gdyni - od czasów międzywojennych, poprzez okres stanu wojennego, na współczesności kończąc. 

Ja: No to chyba coś najpiękniejszego, kiedy książka pochłania nas i przenosi do wspomnień?
Janina: Przenieść się do młodzieńczych lat? Bezcenne. Czytając tę powieść miałam wrażenie, że znów mam dwadzieścia kilka lat i czuję piasek miedzy bosymi stopami, słyszę szum fal i czuję, jak z moim świeżo upieczonym mężem spacerujemy, nieco nieśmiało, niepewnie po plaży.
 
Ja: Czyli ta powieść to romans?
Janina: Nie tak do końca, tzn tak - jest historia miłosna Elwiry i Krzysztofa, ale jest też wiele więcej, bo ta powieść jest taka wielopokoleniowa. Łucja - babcia Elwiry przekazuje jej wspomnienia, które z kolei poznała od swojej babci. Czyli Autorka kładzie nacisk na to, jak ważna jest rodzina. Pięknie przedstawiła to w takiej scenie wigilii, gdzie do wieczerzy zasiada cała rodzina, gdzie panuje wzajemny szacunek i taki wewnętrzny spokój. A Ty wiesz, że ja cenię takie wartości. Poza tym ogromną sympatię wzbudziła we mnie rodzina Krzysztofa i ta leśniczówka (chyba na Kaszubach, nie pamiętam, sprawdź sobie w Google). Pani Fiszer pisze w taki sposób, ze łatwo wyobrazić sobie nie tylko ludzi, ale i miejsca właśnie.
No i jeszcze wracając do Gdyni, tutaj autorka pięknie pokazała jak wiele serca i siły mieszkańcy włożyli w to, zęby to miasto podźwignąć gospodarczo, jaki trud włożyli w tworzenie portu oraz jak bardzo dbają teraz o najmniejsze nawet rzecz.

Ja: Czyli cały czas zachwyt. A czy było coś, co Ci się nie podobało?
Janina: Było. Na początku nie mogłam się połapać, kto jest kim. Za dużo postaci. Tylko, jak się później okazało, to wina tego, ze nie czytałam pierwszego tomu. Poza tym autorka bardzo często przeskakuje w czasie i musiałam się skupić, żeby się nie zgubić.
 
Ja: A stylistycznie? Jak byś określiła styl autorki?
Janina: Wymagający skupienia, bo ta powieść, to nie jest jakaś tam bzdurna historyjka, którą mogę sobie podczytywać miedzy gotowaniem klusek na rosół. Trzeba usiąść, trzeba się wyciszyć i dopiero można czytać. To nie jest minus, że się trzeba wysilić. Wręcz przeciwnie - my dajemy tej powieści uwagę, a ona odpłaca się pięknem, emocjami i wzruszeniem.
 
Ja; Czyli godna polecenia?
Janina: Godna polecenia. Nie dla Ciebie, bo ty nie lubisz takich książek, ale dla czytelników, którzy lubią takie wielowątkowe, wielopokoleniowe historie utkane na wspomnieniach. Ja polecam. Mnie się podobała.
 
Ja; No i widzisz! Bez problemu zrecenzujesz!
Janina: Nie zrecenzuję! Nie umiem!
Ja: Ale właśnie to zrobiłaś =)
 
 
A mnie się szalenie podoba moja Mama w roli recenzentki ;D Bo ja, po takiej rekomendacji, po prostu tę książkę przeczytać muszę. To nic, że to totalnie nie mój typ literatury - przeczytam. Bo skoro Janina poleca, to trza, prawda? =)

 

Komentarze

Popularne posty