Ruiny. Scott Smith

  TYTUŁ: Ruiny

AUTOR: Scott Smith
TŁUMACZENIE: Danuta Górska
WYDAWNICTWO: Vesper
GATUNEK: Horror
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Vesper


"Ruiny" czyli opowieść o grupce znajomych, która w wyniku splotu wydarzeń zostaje uwięziona w meksykańskiej puszczy i w jednym momencie z trybu"chillout" musi przejść na tryb "f*cking fight for survival". 

Słyszymy: horror, "grupka znajomych", nawiedzona puszcza i od razu wizualizujemy sobie typowy, przewidywalny, lekko (albo i mocno) kiczowaty straszak, w którym rozpuszczone nastolatki prują jadaczkę, bo nie mogą zadzwonić na 112. Nie tym razem, oooo nie. Smith poczęstował nas solidnym gryzem przygodówki doprawionej sporą szczyptą grozy.
Dodam - grozy niedosłownej, czyli dzikie pnącza są w tym przypadku nie powodem do strachu ile inicjatorem tego, co najstraszniejsze i głęboko skrywane w człowieku.  

To jeszcze raz - sześcioro młodych ludzi wyrusza na poszukiwanie ekspedycji archeologicznej. Mimo ostrzeżeń tubylców wchodzą do dzikiej, nieokiełznanej puszczy i zostają w niej uwięzieni. Nie mogą zawrócić, bo drogę powrotną zagradzają im Majowie (ci sami, którzy przestrzegali naszą rządną przygód młodzież przed wyprawą). W oczekiwaniu na pomoc zaczynają dostrzegać przerażające i paranormalne zachowania pnącza - rośliny, która zdominowała miejsce, w którym zostali uwięzieni. Rozpoczyna się walka o przetrwanie. Walka z głodem, z upałem, z pragnieniem i z poczuciem winy. Bo każdy z uczestników tej wyprawy musi zmierzyć się z wyrzutami sumienia, egoistycznymi popędami i samotnością. 

Fenomenalny przekrój przez różne typy osobowości - od zapobiegawczego McGivera, luzaka, milczka, który ze stoickim spokojem wykonuje polecenia, po gluptasa, panikarę i zrzędę. Autor w imponujący sposób utrzymuje nieustanne napięcie i niepokój. Nienamacalny, nieoczywisty strach dotyczy nie tylko morderczych ataków i przerażających zachowań rośliny, ale przede wszystkim zachowania człowieka w obliczu zagrożenia życia. 
I chociaż "Ruiny" zostały napisane lekkim, wręcz "lajtowym" stylem, to niosą naprawdę mocny przekaz, który, w mojej interpretacji, współgra z tytułem. Bo w tej historii nie ma ruin - tak dosłownie. Są ruiny, zgliszcza, totalna demolka nie budynków, ale moralności i człowieczeństwa. 

Jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy horror przygodowy jaki miałam przyjemność czytać. Polecam.

Komentarze

Popularne posty