Akuszerki. Sabina Jakubowska

TYTUŁ: Akuszerki

AUTOR: Sabina Jakubowska
WYDAWNICTWO: Relacja
GATUNEK: Literatura piękna
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Relacja


Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 



"10 cm! Pełne rozwarcie. Przy następnym skurczu mocno przemy. Ale chwila! Moment! Zapis KTG kiepski! Wezwać lekarza, podejmiemy decyzję czy wykonujemy cesarskie cięcie". 
To taki hipotetyczny, ale nie całkiem zmyślony tekst położnej. Szpital miejski. Rok 2013. 
 
A teraz przenosimy się do roku 1880. W słomę wsiąka pot rodzącej, cierpiącej kobiety. W dusznej, ciasnej chatce brak miejsca na jakąkolwiek intymność, w rogu lichej chałupy usiłują spać dziatki, na zapiecku drzemie świekra okutana w chustę, po klepisku, w te i nazad człapie poddenerwowany chłop, który nijak nie zna się na babskich niedyspozycyjach. Za długo to trwa. Trza wezwać akuszerkę. Właśnie w taki świat zabiera nas Sabina Jakubowska. Świat, w którym nie było bieli szpitalnego łóżka, lekarza spieszącego na pomoc, KTG i innych sprzętów monitorujących bezpieczeństwo nienarodzonego dziecka. Były one - akuszerki. Ich wiedza, doświadczenie, odwaga, siła. Ich szósty zmysł, dzięki którym niejedna kobieta wyrwała się ze szponów śmierci.

Zaprawdę przedziwnie plączą się losy Franciszki Diabelcowej. Cudem odratowana w iście dramatycznych okolicznościach. Wykarmiona i wychowana przez obcą kobietę. Oddana na żonę Diabelcowi, którego nie kochała. Ba! Nawet nie lubiła. Przez splot wydarzeń dostaje od losu możliwość kształcenia się na akuszerkę - na kursie, w samiuśkim mieście - w Krakowie! Wraca do rodzinnych Jadownik pełna wiary w sens tego, co robi i w to, że i jeszcze ona kiedyś będzie szczęśliwa.

Cóż to była za powieść! Pełna łez, krzyków, cierpienia i uśmiechu. Ta potężna, zarówno pod względem gabarytowym, jak i emocjonalnym lektura zabiera nas do przełomu XIX i XX wieku do podkrakowskiej wsi. Wsiąkamy w ten świat zbudowany na filarach bogobojności i poszanowania ziemi, w świat pełen niedorzecznych decyzji, uprzedzeń i wiejskich zabobonów.  

"Miłość, miłość! Miłość to jest w książkach! Miedzy trzeba pilnować po Japach!"
 
Te czasy, jakże odległe pod każdym względem od tych współczesnych, uświadamiają nam, jak ważną rolę w historii ludzkości odgrywały akuszerki. Ile ludzkich istnień uratowały! Ta powieść to hołd złożony odważnym, dzielnym kobietom, które gotowe były narażać własne zdrowie aby nieść pomoc tym najbardziej potrzebującym, bezbronnym - rodzącym kobietom. Ale "Akuszerki" to nie tylko historia dramatycznych porodów. To doskonały i wyrazisty przekrój przez społeczeństwo, kulturę i ówczesną mentalność ludzką - zbudowana na filarach poszanowania do pracy, pokory oraz miłości do Boga i ojczyzny. Nie brak ciemnych stron natury człowieka - odwiecznego problemu pijaństwa, przemocy domowej i braku poszanowania kobiet. Jakubowska w przepięknym, niemal lirycznym stylu kreśli obraz polskiej wsi i wykorzystuje do tegoż obrazu całą paletę barw - od głębokiej czerni symbolizującej zawiść i gniew, poprzez zieleń nadziei, błękit wiary i biel pokory. Nie zabraknie także dramatu wojny, spustoszenia jakie zasiała fala tyfusu oraz inflacja.

"Akuszerki" to powieść inspirowana prawdziwymi zapiskami prababki autorki. Sama autorka towarzyszy rodzącym kobietom jako doula. Nigdy nie czytałam i prawdopodobnie nie przeczytam tak przejmującej powieści o kobietach i z szacunku do kobiet.

Doskonała! Polecam!

Komentarze

Popularne posty