Równonoc. Ewa Przydryga

 TYTUŁ: Równonoc

AUTOR: Ewa Przydryga
WYDAWNICTWO: Literackie
GATUNEK: Thriller 
Materiał reklamowy przy współpracy 
z Wydawnictwem Literackim

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik 


 
 
"A co, jeśli to wspomnienie jest takie straszne, że nie powinnam go sobie przypominać?"
 
Justyna nie może podźwignąć się po stracie siostry. Targana wyrzutami sumienia przez wiele lat w końcu decyduje się na podjęcie terapii - leczenia nietypowych fobii. Ostatnim etapem psychoterapii jest kilkudniowy obóz, na którym zajęcia prowadzi dość ekscentryczny lekarz Werner. Jego niecodzienne, kontrowersyjne metody nie do końca podobają się uczestnikom obozu, bo wyzwalają głęboko ukryte traumy i odsłaniają najmroczniejszą stronę ludzkiej natury. Nikt nie spodziewa się jednak, że dojdzie do tragedii...
 
"Oni wszyscy faktyczni w tym jednym byli do siebie podobni. Mieli skazę. Przed czymś usilnie się bronili. Coś wypierali".
 
Trzy lata później do drzwi Justyny puka Paweł - uczestnik feralnego obozu. Mężczyzna jest przekonany, że to co wydarzyło się w tamtą równonoc nie było dziełem przypadku, ale zabójstwem. Ich spotkanie poruszy lawinę bardzo niebezpiecznych wydarzeń, które w końcu odkryją prawdę o równonocy 23 września 2021 roku.

Ewa Przydryga w świetnej formie! I tak oto w dłoniach po raz kolejny mamy powieść mroczną, duszną, przygnębiającą. Historia, która łapie nas w kleszcze beznadziei i totalnej demolki emocjonalnej. Bo to właśnie emocje grają tutaj pierwsze skrzypce, a wygrywana melodia bynajmniej nie należy do wesołych i skocznych. Największą uwagę skupiają na sobie bohaterowie i to w jak przeróżny sposób zostali pokaleczeni przez życie. Banda rozbitków próbujących poskładać namiastkę rzeczywistości ze skomplikowanej, nierzadko straumatyzowanej przeszłości. Lekko nie jest. Każda z postaci jest bardzo umiejętnie nakreślona, dlatego tak łatwo "wejść w jej buty" i zrozumieć. Może właśnie dlatego to warstwa obyczajowa/emocjonalna zrobiła na mnie największe wrażenie, detronizując wątek kryminalny. Rzeczywiście stanowił on siłę napędową powieści, ale za wspomniane w opisie światło i ciemność odpowiadają w "Równonocy" ludzkie dramaty.
Dzięki przeskokom dwóch linii czasowych napięcie jest umiejętnie dozowane i nęci spragnionego prawdy czytelnika, przez co powieść jest nieodkładalna. I emocjonalnie eksploatująca, ponieważ, tradycyjnie już, Ewa nie oszczędza ani swoich bohaterów, ani czytelników. Ładuje w fabułę ogrom nieprzepracowanych traum, bólu i eskalującego poczucia zagubienia. Wyczułam w prozie Ewy nowy element - bardzo silny nacisk położony na temat "okołomacieżyński" - ochrona dziecka, zmiany zachodzące w psychice bohaterki po tym, jak została matką, reorganizacja hierarchii wartości i trwanie w trybie stand-by, który umożliwia szybką reakcję na krzywdę ukochanego dziecka.

Lubię ten "przydrygowy sznyt" - mroczne cięcia na naszej czytelniczej duszy. "Równonoc", tak jak poprzednie powieści autorki, nie pozostawi nas obojętnych. Poruszy, znokautuje, aby ostatecznie zapalić na końcu promyk nadziei na lepsze jutro. Rozbłysk ŚWIATŁA.

Komentarze

Popularne posty